czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział V

Po jego powrocie  z wakacji, w jego mieszkaniu panował totalny chaos. Porozrzucane ubrania, pootwierane walizki, w wyniku czego nie dało się nic odnaleźć. Obudził się z promiennym uśmiechem na twarzy, zadowolony  z siebie jak nigdy dotąd. Niby nie osiągnął aż tak wiele, ale to co najważniejsze zostało osiągnięte. Odnalazł kobietę, którą tak uparcie poszukiwał. Właściwie nie wiedział dlaczego tak bardzo mu na niej zależy, ale pragnął jej, bardzo. Jego pragnienie niby było oczywiste, lecz jednocześnie zagadkowe. Przecież nie chodziło tu o żadne uczucie pokroju miłości, ale nie chodziło też o pożądanie cielesne. Nieutożsamione pragnienie.
Mimo krótkiego snu, czuł się wyjątkowo wypoczęty. Wstając z łóżka potknął się o swoje buty, cicho klnąc pod nosem, a następnie powędrował do swojej przestrzennej łazienki. Wszedł pod prysznic by ochłodzić swoje ciało. Po krótkim prysznicu owinięty jedynie krótkim ręcznikiem, wszedł do swojej garderoby w której wynalazł swoje ulubione ubrania. Czarny T-shirt z białym napisem Nike, dżinsowe spodnie i czarne trampki do kostki. W takiej stylizacji czuł się najlepiej. Przed wyjściem jeszcze przejrzał się w lustrze, zmierzwił włosy i z uśmiechem na twarzy opuścił miejsce swojego zamieszkania. Przez to, że winda była w remoncie, został zmuszony zejść na sam dół po schodach.Zbiegł do blokowego parkingu a stamtąd ruszył swoim sportowym samochodem prosto do Błaszczykowskich, aby opowiedzieć im o tym co przytrafiło mu się w słonecznej Kalifornii. W połowie drogi założył czarne okulary przeciwsłoneczne i zatrzymał się na czerwonym świetle. Gdy tylko zapaliło się zielone ruszył z piskiem opon, aby już po zaledwie trzech minutach zatrzymać się obok pokaźnej rezydencji kapitana polskiej reprezentacji. Wysiadł z samochodu i ścieżką wiodącą od bramki do drzwi powędrował do swoich przyjaciół. Już miał zadzwonić dzwonkiem ale usłyszał śmiechy zza domu, więc obchodząc dom udał się na przydomowy taras gdzie zastał szczęśliwą rodzinę jedzącą śniadanie.
- Wróciłeś, Robert !- wstała od stołu, przytulając na powitanie swojego długoletniego przyjaciela. Zaraz po niej przywitał się Jakub, a jako ostatnia córka małżeństwa, która uwielbiała Lewandowskiego. Złapała go za rękę ciągnąc go w kierunku wolnego miejsca przy stole, a następnie sama pobiegła do  piaskownicy.- Opowiadaj. Jak było ?
- Mam wam tyle do powiedzenia, że sam nie wiem od czego zacząć- odparł biorąc jedną z kanapek.- Tyle się wydarzyło, tyle się dowiedziałem, że...
- To mów a nie jesz !- zaśmiał się Kuba zabierając mu kanapkę. Polski napastnik zrobił kapryśną minę i zwrócił się w kierunku Agaty i zaczął mówić o wszystkim co mu się przytrafiło.
- Naprawdę ? Nie wierzę, że ją odnalazłeś. Szczerze mówiąc oboje w to wątpiliśmy.
- Przecież wiem, ale ja nigdy nie odpuszczam, nie ?- odparł ciągle się uśmiechając w kierunku przyjaciół.




~*~




Myślała o tym cały wieczór, całą noc, ale nadal nie była pewna czy decyzja, którą podjęła jest słuszna. To co zamierza zrobić, skreśla wszystkie jej marzenia, cele i ambicje życiowe, ale w końcu czego się nie robi dla miłości ? Siedziała przy stole popijając mocną, czarną kawę i przyglądała się arkuszowi papieru na którym drobnym druczkiem było napisane kilka zdań. Po opróżnieniu filiżanki włożyła dokument do białej teczki i wróciła do kuchni aby  z niewielkiej szafki obok lodówki wyjąc torebkę psiej karmy. Nakarmiła psa, wzięła torebkę i teczkę z dokumentami i opuściła mieszkanie. Dzisiaj miała na głowie mnóstwo obowiązków, ale nie przeszkadzało jej to, bowiem radziła sobie od zawsze z natłokiem zadań.
Po kilkunastominutowej przejażdżce samochodem zajechała na parking obok budynku, w którym pracowała. Wzięła swoją torebkę i weszła do środka. Z uśmiechem przywitała swoich znajomych z którymi pracowała tak długi czas.Wzięła głęboki wdech i weszła do gabinetu swojego przełożonego, który cenił swoją jedną z najlepszych dziennikarek. Ruchem dłoni wskazał wolne miejsce naprzeciw jego biurka a młoda kobieta posłusznie usiadła. Bez słowa wyjęła dokument i wręczyła starszemu mężczyźnie.
- Klaudio, ale...- zaczął mówić nie skończywszy czytać do końca. Śmiało można stwierdzić, że był w wielkim szoku.
- Przepraszam, ale jestem zmuszona do tego. - odparła lekko się uśmiechając.
- Czy chodzi tutaj może o jakieś problemy w pracy, o których nie wiem ?
- Nie, nie. Skądże. Sprawy prywatne. Muszę wyjechać z kraju, więc to by mi uniemożliwiło pracę dla pana.
- Ciężko będzie mi ciebie zastąpić. Wiem jak starałaś się o awans. Zasłużyłaś na niego.
- Może, ale właśnie przez te starania tak wiele straciłam.
- Taka praca- uniósł kąciki swoich ust- Masz tutaj wizytówkę mojego przyjaciela i gdybyś szukała pracy zadzwoń i powołaj się na mnie.- wręczył jej małą karteczkę, po czym młoda dziewczyna wstała i wyszła, mówiąc na pożegnanie, krótkie
- Dziękuję.
- Powodzenia !- zawołał jeszcze były przełożony, gdy ta zniknęła za drzwiami. Podeszła do swojego stanowiska pracy i usiadła na obrotowym krześle, na którym wysiadywała godzinami. Wzięła kartonowe pudełko do którego powolnymi ruchami wkładała wszystkie swoje osobiste rzeczy. Na samym końcu włożyła ramkę ze zdjęciem jej i Michała. Znowu towarzyszyło jej uczucie bezsilności w walce o miłość życia. Kochała go i nadal kocha, lecz chora ambicja osiągnięcia sukcesów zaślepiła ją.
Ze smutkiem w oczach opuściła budynek, wcześniej żegnając przyjaciół z pracy. Otworzyła bagażnik do którego włożyła zapakowane pudełko i ruszyła do swojego domu.
Usiadła na podłodze obok łóżka wpatrując się w zapakowane walizki. Ciągle myślała czy dobrze zrobiła. Postanawia zostawić tutaj wszystko, wliczając w to pracę, przyjaciół, rodzinę i dom, ale tylko po to by odzyskać to na czym najbardziej jej zależy. Od czterech lat byli razem, tak wiele przeszli, ciągle się wspierali i pomagali sobie, a co najważniejsze- kochali się. Otworzyła szufladkę w małej szafce, z której wyjęła srebrny brelok, który oddał jej Michał na pożegnanie. Skąd go miał ? Zgubiła go tak dawno, straciła jakąkolwiek nadzieję, że odzyska pamiątkę po ojcu, a tu nagle mężczyzna zwraca jej najcenniejszą zgubę. Była mu wdzięczna, lecz nie zdążyła mu już tego powiedzieć.





~*~




Nie był do końca przekonany czy podjął słuszną decyzję. Działał pod wpływem emocji, nie zastanawiał się nad konsekwencjami swoich czynów. Nie chciał aby tak to wszystko się potoczyło ale też nie mógł znieśc swojego dotychczasowego życia. Wszystko było w nim podporządkowane Klaudii. To ona podejmowała decyzje, to ona rządziła, nie liczyło się dla niej zdanie Michała. Jest kobietą sukcesu, a Michał ? On pragnie ciszy, spokoju, zrozumienia. Nie biegnie przez życie lecz cieszy się wszystkim co napotka na drodze. Marzy o rodzinie, dzieciach i miłości. Odkąd poznał Polańską, zmienił się. Wszystko co robił, robił z myślą o niej. Do teraz. Właśnie w jego życiu nastał moment, w którym postanowił pomyśleć o sobie, nie o innych. Jeszcze nie wie jak potoczy się jego życie, ale na razie  chce spełnić swoje marzenie.
Jego ojciec załatwił mu mieszkanie niedaleko kliniki w której pracował będzie jego syn. Malownicza okolica z zabytkowymi kamienicami, mały park naprzeciw, kilka sklepików i co najważniejsze, z dala od tłumu ludzi i zgiełku. Mimo, że okolica nie tętni życiem, zamieszkana jest przez przyjaznych ludzi w różnym wieku, którzy służą radą i pomocą w każdej chwili. 
Mieszkanie nie przypomina tego w którym mieszkał wraz z Klaudią. Jest inne. Niewielkie, ale też niezbyt małe. Wystarczająco duże jak dla samotnego mężczyzny. Salon połączony z aneksem kuchennym i jadalnią, sypialnia z przejściem do garderoby i łazienka. Wszystko urządzone jest w jasnych, subtelnych barwach z kilkoma mocnymi akcentami w postaci dodatków. Cała ściana północna jest oszklona z wyjściem na balkon, który otoczony jest miedzianą balustradą. Na niej wiszą doniczki z kwiatami, które kwitną przez cały sezon. Widok z tego miejsca jest zachwycający, zapiera dech w piersi. Rozpościera się widok na większą cześć miasta, liczne blokowiska mieszkalne, ulice, a w oddali widać stadion miejscowej drużyny piłkarskiej, który wydaje się tak mały jak pudełko zapałek. 
Z czarnej walizki wyjął świeże ubrania i powędrował do łazienki by się odświeżyć. Pomieszczenie również było niewielkie, w którym mieściła się owalna wanna stojąca pod oknem, toaleta w kącie i umywalka nad którą wisiało lustro w mosiężnej ramie. Podłoga była wyłożona małymi kafelkami koloru białego, tak samo jak ściany. Mężczyzna napełnił wannę letnią wodą w której zanurzył się na kilka minut. Po wszystkim otarł swoje mokre ciało i nałożył na siebie ubrania. Przejrzał się w lustrze poprawiając swoje włosy i postanowił zwiedzić okolicę. Zbiegł po schodach i ruszył wąską uliczką przed siebie. Podziwiał miasto, mieszkających tu ludzi, wszystko co napotkał. Był pod wrażeniem całej okolicy. Po dłuższej wędrówce przysiadł na kamiennym murku i wyjął z kieszeni telefon. Miał cichą nadzieję, że dzwoniła, lecz mylił się. Dotarło do niego, że on jest już dla niej przeszłością. Spojrzał na listę kontaktów i zadzwonił pod numer z którego bardzo rzadko korzystał. Po kilku sygnałach usłyszał drugiego rozmówcę.
- Halo ??- odezwał się rozweselonym głosem, a w tle słychać było śmiechy innych ludzi.
- Cześć. Jestem w Dortmundzie i pomyślałem, ze może byśmy się spotkali. Nie miałbyś ochoty wpaść do mnie ?- zapytał.
- Pewnie że mam, a gdzie jesteś ?
- Przyjdź do mnie wieczorem. Na Kleppingstraße. Mieszkanie dwunaste na trzecim piętrze.
- Dobra, to wpadnę do ciebie. - zakończył, a Michał schował telefon i ruszył w drogę powrotną. Po drodze zajrzał do miejscowego sklepu by zrobić zakupy i ponownie zawitał w swoim nowym mieszkaniu. Zabrał walizki do garderoby aby zapełnić puste półki swoimi ubraniami. Po kilkunastu minutach wszystko było na swoim miejscu a jemu pozostało czekać na swojego gościa. Nim wybiła godzina dziewiętnasta rozległ się dźwięk dzwonka. Michał wyłączył telewizor i poszedł przywitać gościa.
- Siemka Misiek !- zawołał radośnie dwudziestoparolatek i poklepał przyjaciela po plecach. - Witam w Dortmundzie, ale tak jeszcze zapytam. Co tu robisz ?- dodał wręczając mu wąską torebkę z butelką napoju procentowego.
- Jak to co ? Mieszkam- zaśmiał się wprowadzając piłkarza do mieszkania. Usiedli na kaszmirowej sofie i rozpoczęli rozmowę. Na początku dotyczyła ona wszystkiego poza życiem osobistym młodego Zielińskiego, lecz Lewandowski nie mógł znieść tej niepewności i ostatecznie zapytał. 
- W taki razie skoro tutaj mieszkasz, to gdzie twoja dziewczyna ?- odstawił kieliszek na blat stołu spoglądając na zamyślonego przyjaciela.
- Moja dziewczyna ?- powtórzył- Nie mam dziewczyny- oświadczył z goryczą w głosie. Polski napastnik wyglądał tak jakby na chwilę przestał życ. Nawet nie drgnął na te słowa. W jego głowie pojawiło się mnóstwo myśli, pytań, pomysłów.- Spodziewasz się jeszcze kogoś ?- dodał po chwili gdy kolejny raz rozległ się dzwonek do drzwi.- Zieliński pokręcił głowo przecząco i udał sie w kierunku drzwi. Chwycił za klamkę a jego oczom ukazała się młoda, zgrabna kobieta z subtelnym uśmiechem na twarzy i walizką w dłoni.
- Co ty tutaj robisz ?- zapytał zaskoczony jej obecnością.
- Przyjechałam bo cię kocham. Gdy ciebie nie ma obok wszystko inne traci na wartości- dodała cicho szlochając a młody mężczyzna bez wahania ją przytulił. Znów poczuł się szczęśliwy mając ją przy sobie. Uniósł jej pod brudek, spojrzał głęboko w oczy i pocałował czule. Właśnie na tym polegała ich miłośc. Nie ważne co by się działo, oni stawiali czoło wszystkim przeszkodom i byli razem.
- Jak długo mam...- pojawił się przed nimi Robert. W jego oczach było widać zakłopotanie. - Jestem Robert. Robert Lewandowski. Może mnie pamiętasz z naszego wywiadu- podał jej dłoń.
- Klaudia Polańska. Przepraszam, ale nie pamiętam zbytnio naszej rozmowy- posłała mu przyjacielski uśmiech. Uścisnęła jego dłoń, lecz szybko przerwała ten nic nie znaczący gest. Poczuła się skrępowana, tak jakby nie była sobą. Widząc błysk w jego oczach na chwilę odpłynęła. Nikt tak nigdy nie działał na nią, poza Michałem. Aż do teraz. Do momentu, w którym poznała Roberta Lewandowskiego.



- Zaczekaj- krzyknął, ale niestety było już za późno. Odjechała. Spojrzał na brelok, ścisnął w dłoni, po czym ręce schował do kieszeni i powolnym krokiem zmierzał wzdłuż stadionu- Odnajdę cię- powiedział pod nosem, pewny swego i obejrzał się za siebie- Wkrótce będziemy razem...





~*~ 




na wstępie przepraszam za tak długie opóźnienie, lecz nie wynikło to z mojej winy. nie wiem co się stało lecz blogger nie chciał publikowac rozdziałów ani ich zapisywac. jak na razie wszystko działa, lecz taki sam problem mam na Keine Rose ohne Dornen i nie wiem co robic. może usterka ustąpi i będę mogła publikowac. więc jeszcze raz przepraszam. 
a co do rozdziału...pozostawiam bez komentarza z mojej strony. czekam na Wasze opinie.
pozdrawiam




poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział IV

- Skąd masz ten brelok ?!- usłyszał po raz kolejny to samo pytanie. Siedział na barowym krześle i wpatrywał się w przyjaciela, który wymachiwał mu błyskotką przed oczyma. Zaczął powoli wszystko łączyć w jedną, spójną całość. Dzień, w którym zobaczył ją w telewizji i poznał jej imię. Poczta, w której otrzymał kartkę z pozdrowieniami od Michała i tajemniczej Klaudii. Dopiero teraz dotarło do niego, że wszystko dotyczyło jednej kobiety, którą jest nie kto inny a Klaudia Polańska. Przez chwilę czuł jak ogrania go wielka radość i satysfakcja, która jednak znikła szybciej niźli się pojawiła. Dziennikarka, którą poszukiwał przez tyle czasu okazała się dziewczyną jego przyjaciela. Co ma teraz powiedzieć ?- Mów ! Skąd go masz ?!
- Nie krzycz tak. Znalazłem.- odparł najspokojniej jak umiał, ciągle wpatrując się w zdenerwowanego Zielińskiego.
- Znalazłeś ? Gdzie ?
- Kilka lat temu po meczu. Leżał na podłodze więc wziąłem go sobie. Dlaczego tak bardzo cię on ciekawi ?
- Brelok jest własnością Klaudii. Zgubiła go wtedy, podczas wywiadu.
- Skąd wiesz, że to jej ? Są miliony takich breloczków.
- Nie takich. Ten ma wygrawerowane jej inicjały.- odparł wskazując dwie niewielkie literki wyrzeźbione w metalu. Polski napastnik spojrzał na nie, bowiem tyle razy go oglądał, a ten szczegół- jakże ważny- przeoczył. Czy gdyby zobaczył je wcześniej, prędzej odnalazł by Klaudię ? Jeśli tak, jakby wyglądała ich znajomość ? Byliby przyjaciółmi, wrogami czy może parą ?- Coś się stało ?- Zieliński zapytał przyjaciela, który tak odpłynął w swoich rozmyślaniach, że nie usłyszał towarzysza. Spojrzał pytająco na mężczyznę, aż w końcu odparł że wszystko jest w porządku.
- Czyli to należy do niej. Oddaj go Klaudii.- przesunął błyskotkę po ladzie do przyjaciela.
- Będzie ci za to wdzięczna. To jej jedyna pamiątka po ojcu.- oświadczył chowając go głęboko do kieszeni. Napastnik niemieckiej drużyny uśmiechnął się przyjacielsko, podał rękę na pożegnanie i opuścił klub. Przez całą drogę do hotelu rozmyślał o dziennikarce. Nie potrafił o niej zapomnieć. Można powiedzieć, że osiągnął sukces w odnalezieniu jej, ale ostatecznie nawet jej nie spotkał. Był tak blisko, a jednak się nie udało. Będzie ci za to wdzięczna. Co w związku z tym ? Przecież go nawet nie zna, nie istnieje między nimi żadna relacja. Czy odezwie się do niego ? Zadzwoni ? Podziękuje ? Nie ma co ukrywać, że na to właśnie liczy mężczyzna. Chciałby choć usłyszeć jej głos, a spełnieniem jego marzeń byłoby móc się z nią spotkać. Porozmawiać na osobności. Lecz to tak odległe. Może już nigdy jej nie zobaczy. Wróciła do Polski, bo tam mieszka, tam jest jej dom, rodzina, przyjaciele, praca i On. Michał Zieliński. Jednak zostawiła go tu samego, nic nie mówiąc wyjechała zostawiając krótki list.  Czy to jest pierwszy krok ku ich wspólnemu końcowi ? Nie może nawet tak myśleć, ale zastanawia się, czy jeśli pojawiłby się teraz w jej życiu, co by to zmieniło.




~*~




Wróciła do mieszkania późnym wieczorem, zmęczona pracą i od razu udała się do sypialni, by choć na kilka godzin zamknąć powieki i zasnąć. Nawet nie zadzwoniła do ukochanego przez ten czas. Nie zamierzała przeprosić, wyjaśnić.  Dla niej taki obieg sytuacji był czymś normalnym i naturalnym. Praca dla niej jest numerem jeden. Nie zamierza odpoczywać, skupiać się na innych sprawach. Może jednak powinna. Czy to nie właśnie jej podejście do życia, niszczy czteroletni związek z Michałem. Jeśli się nie zmieni, to przez nią rozpadnie się to co oboje tak długo budowali.
Obudził ją dźwięk dzwoniącego budzika. Obolała, przemęczona do granic możliwości opuściła ciepłe łóżko z zamiarem udania się do kuchni po kawę. Ziewając odgarnęła opadające na oczy włosy, przekroczyła próg kuchni. Włączyła ekspres do kawy, zaparzając sobie gorący napój. Kubek postawiła na ladzie, a sama usiadła na barowym hokerze. Zaciągała się zapachem świeżej, mocnej kawy. Spojrzała na wyświetlacz telefonu, na którym nie widniało ani jedno nieodebrane połączenie. Nie zadzwonił ? Nie martwi się ? Wzruszyła obojętnie ramionami, upiła kilka łyków kawy i wstała aby przygotować dokumenty do pracy. Odwróciła się w kierunku swojego gabinetu, ale najpierw zaskoczył ją widok walizek stojących w salonie obok drewnianej komody. Do jej uszu dobiegł szmer otwieranych drzwi. Spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła Michała, który opuścił łazienkę. Spojrzał tylko na nią zimnym wzrokiem i usiadł przy stoliku z laptopem i tajemniczą pocztą.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś ?- zapytała Klaudia zakładając ręce na piersi. Mężczyzna nawet nie zareagował na zadane mu pytanie. - Dlaczego nic nie mówisz ?!- nadal panowała cisza, w której słychać było wyłącznie szczekanie psa. - Powiesz coś do cholery czy nie ?!- kobieta wybuchła gniewem. Zieliński spojrzał na nią, uderzając dłonią o stół, co wywołało u Polańskiej spore zaskoczenie na taką reakcję. Jej źrenice widocznie się powiększyły, zacisnęła zęby. Nigdy nie tolerowała takiego podejścia do jej osoby.
- Ja mam coś powiedzieć ?! Ja miałem zadzwonić!? Po co ? Powiedz mi po co ? Pewnie i tak byś nie odebrała, albo powiedziała że oddzwonisz. Nie poznaję cię, Klaudia. Nie wiem co się stało z tą dziewczyną w której się zakochałem kilka lat temu, dla której straciłem głowę. Po prostu nie wiem. Jeśli tak ma wyglądać nasz związek, to..- zamilkł na chwilę, licząc że teraz ona podejmie rozmowę lecz nie. Patrzyła na niego ze złością, wzburzeniem. Zabrał ze stołu kopertę z listem i wyszedł z mieszkania zostawiając ją samą. Zaśmiała się ironicznie gdy była już całkowicie sama po schodach wbiegła na piętro do garderoby. Jak zawsze wybrała elegancką stylizację, która składała się z granatowej sukienki przed kolano i czarnym kołnierzykiem. Z półki  z butami wybrała swoje ulubione szpilki, które wydłużały optymalnie jej nogi. Ostrożnie zeszła na dół po torebkę i telefon. Przed wyjściem spojrzała na zdjęcie, które stało na komodzie. Wzięła je do ręki wpatrując się w nie. Beztrosko zakochana para, która poza sobą nie widzi świata, która nie potrafi żyć bez siebie. Dłonią przejechała po metalowej ramce, uśmiechając się i roniąc jedną pojedynczą łzę. Szybko jednak minął stan wzruszenia, i znów wróciła egoistyczna i zapatrzona w swój sukces Klaudia. Zamknęła za sobą drzwi i pojechała do pracy.




~*~




Opuścił swój samochód i podążał ogrodową alejką, która prowadziła do wejścia domu. Zadzwonił dwukrotnie i czekał aż ktoś mu otworzy. Rozejrzał się w okół, wspominając lata dzieciństwa w tym miejscu. Olbrzymi  ogród w którym spędzał każdą wolną chwilę. 
- Michaś ? Wejdź kochany- powitała go gosposia taty. Była to starsza kobieta z poczuciem humoru i wielkim sercem. Była w tym domu odkąd pamiętał. To właśnie ona zastępowała mu matkę, która zmarła przy jego porodzie. Gdy senior Zieliński był w delegacji bądź pracował na miejscu, to pani Krysia się nim opiekowała. Pomagała w zadaniach, uczyła go wielu przydatnych rzeczy, czytała bajki na dobranoc. Przyrządzała mu śniadania i robiła kanapki do szkoły. Gdy było trzeba chodziła na wywiadówki i jeździła do lekarza. Była kimś więcej niż gosposią w tym domu. Była i nadal jest częścią rodziny. Sama nie ma nikogo bliskiego więc Zielińskich traktuje jak własną rodzinę, a Michała niczym syna. - A Klaudusia gdzie ?
- Klaudia ?- przetarł oczy i obojętnie odparł- w pracy.
Pani Krystyna w przeciwieństwie do ojca mężczyzny nie była tak łatwowierna w jego słowa i była przekonana że znów się pokłócili. Na stole postawiła talerz ze świeżo upieczonym sernikiem i dzbanek soku jabłkowego. 
- Jak wam się układa ?- zapytała wycierając mokre dłonie w ścierkę, którą położyła na krześle obok i sama nalała sobie soku.
- Dobrze.- odparł prędko. Nie mając zbytniej ochoty by kontynuować ten temat, zapytał o ojca. Kobieta widząc niechęć Michała do rozmowy, odpowiedziała że jest w swoim gabinecie. Chłopak podziękował za poczęstunek i udał się do ojca. Zapukał do drzwi i wszedł do środka. Tadeusz Zieliński jak zwykle pracował. Dostrzegając swojego syna zza okularów połówek, rozpromienił się i przestał zajmować się dokumentami. Poprawił się na krześle i wpatrywał się w swojego jedynego potomka.
- Dawno cię tu nie było. Nie powinieneś być jeszcze z Klaudią na wakacjach ?- zapytał podejrzliwie.
- Nie- oświadczył podziwiając jego ulubioną kolekcje małych replik statków swojego ojca.- Chciałem z tobą o czymś porozmawiać.- dodał i położył na biurku kopertę, sam usiadł na krześle na przeciw. Starszy Zieliński spojrzał na syna, a następnie zajrzał do koperty. Wyjął białą kartkę papieru z wiadomościa i zaczął czytac. Z każdym kolejnym zdaniem jego uśmiech był coraz bardzej intensywny. Odłożył list, zdjął okulary  z nosa i podał dłoń Michałowi.
- Synu, gratuluję !- był tak bardzo dumny- Przyjąłeś propozycję ?
- Jeszcze nie. Wiesz, że chodzi o klinikę w Niemczech, w Dortmundzie ?
- Tak, oczywiście. Wiesz ile mógłbyś się nauczyc ?- uniósł brwi, a po chwili na jego twarzy pojawił się grymas- Zaczekaj...A Klaudia ? Co ona na to ?
- O niczym nie wie. Zresztą i tak ją to nie obchodzi. Ważniejszy jest jej awans.
- Synu...
- Nie tato ! Nadszedł czas by to zakończyć. A to - wymachiwał kopertą- To jest moim nowym początkiem- odparł i wyszedł. Właśnie podjął decyzję. Czy słuszną, sam tego nie wie, ale w tym momencie to jedyne wyjście. Nie może ciągle rezygnować z marzeń. Musi w końcu zrobić coś dla siebie.




~*~




Była godzinna popołudniowa kiedy Polańska wróciła do domu, obładowana torbami  z zakupami i nowymi obowiązkami z pracy. Wszystko położyła na kuchennym stole, a sama usiadła na fotelu w salonie. Zdjęła szpilki by jej nogi odpoczęły, a ona sama wygodnie oparła się, by odpocząć. Wyciszając się usłyszała skrzypienie drewnianych schodów. Odwróciła się za siebie, patrząc na to co się dzieje. Ze schodów schodził Michał ciągnąc za sobą walizki. Kobieta nic nie rozumiejąc wstała podchodząc bliżej. 
- Michał ? Co ty wyrabiasz ?- zapytała wskazując na walizki. Ten spojrzał na nią bez żadnych emocji, czegokolwiek.
- Wyjeżdżam.
- Wyjeżdżasz ? Dokąd ? Dlaczego ?- zadawała ciągle pytania.
- Do Dortmundu. Dostałem tam pracę, właściwie praktyki  w klinice. Będę mógł się tam rozwinąc.
- Michał...A co z nami ? Co ze mną ?
- Klaudia. Od dawna nie ma już nas. Sama do tego doprowadziłaś. - oświadczył kierując się do drzwi wyjściowych. - A bym zapomniał. - zajrzał do kieszeni, z której wyjął brelok. Położył go na blacie komody i otworzył drzwi.
- Michał !- krzyknęła Klaudia podbiegając do niego i całując go. Odsunął się od niej, mówiąc że to nie ma sensu i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Kobieta wzięła do ręki srebrną przywieszkę, oparła się o ścianę, po której się osuwała. Jej oczy roniły potoki łez. Dotarło w końcu do niej że wszystko zniszczyła, że jest winna temu co się stało. Schowała twarz w dłoniach ciągle płacząc. Jej chora ambicja doprowadziła do rozpadu jej związku, a ona straciła mężczyznę, którego kocha ponad wszystko...




~*~




mam nadzieję że się podoba...kolejny za dwa tygodnie.
czytasz ? komentuj ! bardzo o to proszę !
dzięki temu mam ochotę pisac dla Was..
pozdrawiam





Obserwatorzy