poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział III

Słoneczne plaże Kalifornii dla wielu ludzi są idealnym miejscem na odpoczynek od ciężkiej pracy i codziennych obowiązków. Właśnie dlatego Klaudia i Michał wybrali to miejsce na krótkie wakacje. Ich hotel umiejscowiony jest w pobliżu plaży, na której spędzają całe dnie. Do południa wygrzewają się na słońcu, odprężają w ciepłej wodzie a wieczorami spacerują i podziwiają zachód słońca. Znów są tą parą sprzed kilku miesięcy kiedy nie potrafili żyć bez siebie. Każdą chwilę spędzają razem, tak jakby to były ich ostatnie wspólne wakacje. Cieszą się sobą, tak jakby dopiero się w sobie zakochali.
- Co robimy wieczorem ?- zapytał kładąc się na leżaku obok i ujmując jej delikatną dłoń. Uniosła ciemne okulary przeciwsłoneczne i spojrzała na niego z miłością.
- Nie wiem. Słyszałam że w tutejszej restauracji serwują przepyszne owoce morza. To może wspólna kolacja ?
- Jeśli masz ochotę- posłał w jej stronę szczery uśmiech. Kobieta ponownie nałożyła okulary, wygodnie się położyła, odprężając się.
Leżeli tak oboje długi czas, ale około godziny szesnastej postanowili wrócić do hotelu, aby przygotować się do wspólnej kolacji. Klaudia spakowała do swojej torby wszystkie swoje rzeczy, które zabrała ze sobą na plażę. Michał wziął ją pod rękę i powolnym krokiem kierowali się do hotelu. Rozmawiali, śmiali się. Inni zwracali uwagę na zakochaną parę, bacznie się im przyglądając i posyłając im radosne uśmiechy. Po spacerze znaleźli się w swoim apartamentowcu,  z którego można było podziwiać panoramę okolic. Wieczorami słychać było szum fal, bądź muzykę dobiegającą z pobliskich klubów. Ich hotelowy pokój na pierwszy rzut oka przypominał niewielkie mieszkanie. Dwie sypialnie, łazienka, i rozległy salon, w którym każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Wszystko urządzone w typowo królewskim stylu. Kryształowe żyrandole, w których światło odbijało swoje promienie, a na ścianach wisiały dzieła sztuki, godne uwagi. Dębową podłogę pokrywał perski dywan w liczne wzory i kolory. Sypialnia była miejscem, w którym odpoczynek i sen był samą przyjemnością. Olbrzymie łóżko z drewna egzotycznego z podgłówkiem obitym skórą, w kolorze białym, okryte satynową narzutą i licznymi poduszkami. Leżenie na nim to czysta przyjemność dla ciała. Z sypialni można było przejść do łazienki, w której znajdowała się wanna z hydromasażem.
Klaudia położyła torbę na podłodze i udała się do łazienki. Ze swojego ciała zdjęła ubrania, odsłaniając swoją smukłą sylwetkę, której zazdrościły jej nawet modelki. Zanurzyła się w letniej wodzie, spokojnie się relaksując.
W tym samym czasie młody mężczyzna zadzwonił do obsługi restauracji zamawiając stolik dla dwóch osób. Poprosił także o muzykę za żywo i o bukiet herbacianych róż, dla ukochanej. Po upływie około godziny czasu, kobieta wyszła okryta ręcznikiem. Posłała Michałowi tajemnicze spojrzenie i wzięła z wieszaka suknię na dzisiejszy wieczór, po czym ponownie zaszyła się w łazience. Na swoje opalone ciało wsunęła wąską suknię w seledynowym odcieniu, która sięgała jej przed kolana. Idealnie dopasowana kreacja bez ramiączek uwydatniała jej wdzięki. Tego wieczoru postawiła na delikatny makijaż, ale jak zawsze usta pomalowała na krwisto czerwony odcień.
- Pięknie wyglądasz- odparł Michał ubrany w elegancki smoking. Pocałował ją, po czym razem opuścili pokój i udali się na parter, gdzie znajdowała się restauracja. Wszystko było tak, jak prosił młody Zieliński.
- To twój pomysł ?- zapytała dziennikarka rozglądając się wokół. Zwróciła się do Michała, a ten stał przed nią z wiązanką róż  w jej ulubionym kolorze.- To też dla mnie ?- przyjęła bukiet, zatapiając się w intensywnym zapachu i spoglądając na swojego chłopaka. Po chwili obok pojawił się kelner, odbierając kwiaty i wstawiając do wazonu z wodą. Para usiadła przy stoliku czekając na zamówiony posiłek.
- Wiesz, że mój przyjaciel ze szkoły też jest w Kalifornii ?- mężczyzna wziął łyk czerwonego wina.
- Naprawdę ? Kto to jest ?
- Znasz go. Bodajże, trzy lata temu przeprowadzałaś z nim wywiad. Specjalnie dlatego pojechałaś do Dortmundu. To Robert Lewandowski. Pamiętasz ?
- Obiło mi się o uszy to nazwisko, ale nie przypominam sobie żadnego wywiadu z nim.
- Klaudia, jak to nie. Pamiętam, że wróciłaś załamana bo tam zgubiłaś brelok od taty.
- Pamiętam, że byłam z Niemczech, ale wywiad. Tyle już ich przeprowadziłam, że nie pamiętam każdego.
- Racja. Może go spotkamy, to byśmy sobie porozmawiali.
- Może- odparła przyjaźnie i starała się przypomnieć sobie ów wywiad. Gdyby nie Michał pewnie całkowicie by o tym zapomniała. Pamiętała wyjazd, zgubienie pamiątki po ojcu, ale za żadne skarby nie mogła przypomnieć sobie samej rozmowy z piłkarzem.




~*~




Siedzieli na plaży przy pełni księżyca. Jej oczy połyskiwały, w których można było się przejrzeć. Trzymał ją za rękę, szepcząc jej słodkie słówka. Chichotała na każde jego wyznanie. Chwilami odwracała się od niego w drugą stronę, udając obrażoną, a on w tym czasie składał pocałunki na jej szyi. Ponownie spoglądała na niego, przygryzając wargę, a dłońmi przeczesywała jego włosy. Przyciągnął ją do siebie, tak że ich usta dzieliły milimetry. Spojrzał jeszcze raz w jej oczy, po czym musnął jej usta. I tak kilka razy, do czasu gdy ta puściła jego dłonie, wstała i odeszła. W pewnym momencie zatrzymała się i odwróciła w jego stronę, machając mu, po czym ponownie ruszyła przed siebie, znikając w  oddali. Krzyczał jej imię, biegał wokół, ale jej nie było. Na brzegu znalazł brelok, który chciała zabrać fala wody. Schylił się po niego i uważnie oglądał, obracając w palcach.
Obudził się cały przerażony, oblany potem. Usiadł na łóżku i spojrzał na zegar. Wskazówki wskazywały godzinę dwunastą. Wczorajszej nocy wrócił późno, więc postanowił się wyspać. Ciągle wspominając swój sen, udał się do łazienki pod prysznic. Swoje umięśnione ciało schłodził zimną wodą, na które po chwili nałożył T-shirt i bermudy w kratkę. Do kieszeni włożył dokumenty i telefon i opuścił swój pokój. Zszedł do tutejszego baru, aby zjeść śniadanie. Nie obyło się bez licznych autografów i zdjęć. Usiadł przy jednym z wolnych stolików i czekał na kelnera, któremu po kilku minutach złożył zamówienie. 
Po śniadaniu wybrał się na plażę, gdzie liczył odnaleźć dziennikarkę, która tak zawróciła mu w głowie. Spotkał wiele kobiet, które łudząco przypominały mu ową dziewczynę, ale żadna z poznanych nie była Klaudią. Po kilku godzinach poszukiwań, postanowił usiąść przy basenie. Zauważył jeden wolny leżak. Jednak to nie to przykuło jego uwagę. Dwa miejsca dalej siedział młody mężczyzna, który kogoś bardzo u przypominał. Im był bliżej niego, tym bardziej domyślał się kim on jest.
- Michał ?- mężczyzna podniósł głowę spoglądając przed siebie
- Robert ?- wstał i przywitał się z przyjacielem z dzieciństwa.- Ale to już lat minęło.
- Nie powiem. Ależ dawno się nie widzieliśmy.
- Siadaj i opowiadaj co u ciebie- mężczyźni siedzieli ochoczo ze sobą rozmawiając na przeróżne tematy. Chcieli choć po części nadrobić czas, przez który się nie widzieli.
- Sam przyjechałeś ?- zapytał polski napastnik
- Nie, z dziewczyną. Została jednak w pokoju, bo ją głowa bolała. Z chęcią ci ją przedstawię, choć może ją pamiętasz, bo kiedyś się już poznaliście.- tajemniczo uśmiechnął się do swojego kolegi
- Naprawdę ? Kim ona jest ?
- Zobaczysz.
W drodze do apartamentowca wspólnie rozmawiali o swoim dotychczasowym życiu. Obaj mieli sobie tyle do powiedzenia co się u każdego z nich wydarzyło do tej pory. Zieliński wyjął z kieszeni kartę otwierającą drzwi, po czym mężczyźni weszli do środka.
- Kochanie, kogoś przyprowadziłem do nas- wołał od progu, lecz odpowiadała mu głucha cisza. Zajrzał do wszystkich pomieszczeń, ale nigdzie jej nie było. Nie było nawet jej rzeczy, walizek, ubrań. Rozejrzał się wokół siebie i ujrzał na szklanym stoliku małą, białą kartkę, za pewne zaadresowaną do niego. Wziął do ręki i zaczął uważnie czytać.


Kochanie, przepraszam. Wiem, że przyjechaliśmy tutaj po to by spędzic ze sobą czas, nie rozmawiając o pracy. Kolejny raz Cię zawiodłam, wiem o tym. Ale zrozum mnie. To badzo ważne dla mnie, coś co może już zapewnić mi awans. Wynagrodzę Ci to, obiecuję. Jeszcze nie wiem jak, ale zrobię to dla Ciebie. Kocham Cię,
Klaudia 
 
Przez chwilę wpatrywał się w kartkę papieru zapisaną wiadomością do niego. Zmiął ją, rzucając w kąt pokoju. Usiadł na fotelu, kładąc dłonie na kolanach i zaśmiał się ironicznie. To już kolejny raz kiedy praca była ważniejsza od wszystkiego innego. Lewandowski usiadł na kanapie obok i chwilami spoglądał na zdenerwowanego Michała.
- Wszystko w porządku ?
- Nic nie jest w porządku. Znowu praca jest ważniejsza ode mnie. Przecież ja ją rozumiem. Zależy jej na pracy, na awansie. Ale do cholery, nie kosztem zdrowia i naszego związku !- wstał kierując się do okna, przez które spoglądał na zewnątrz.- Nie masz ochoty się napić ?
- Ja zawsze mam- Robert zaśmiał się. Zamknęli za sobą pokój i ruszyli na miasto. Po godzinnej drodze po miejscowych klubach, wybrali jeden który najbardziej im się spodobał. Usiedli przy barze zamawiając sobie coś mocniejszego. Wokół ich dwójki kręciły się młode dziewczyny, które widocznie miały ochotę na nawiązanie bliższej znajomości. Lewandowskiemu to nie przeszkadzało, bo w końcu nie był z nikim związany, w przeciwieństwie do młodego Zielińskiego. 
- Cały czas rozmawiamy o mnie. Teraz twoja kolej. Masz kogoś ?
- Ja? Żartujesz sobie? Mi odpowiada bycie singlem. Nic mnie nie trzyma, robię co chcę. Dobrze jest jak jest.
- Nie poznałeś nikogo interesującego ?
- Wiesz, że nie ? Chociaż kilka lat temu była taka jedna. Mówię ci, anioł w postaci kobiety. Problem w tym że nic o niej nie wiem. Rozmawialiśmy ze sobą zaledwie kilka minut.
- Stary, to nie ciekawie.- odparł Michał dopijając swojego drinka do końca.
- Ja, płacę- Robert zaczął przeszukiwać swoje kieszenie w poszukiwaniu portfela. Wyjął banknoty, które wręczył barmanowi. 
- Zaczekaj. Pokaż mi to. - Zieliński spojrzał na błyskotkę przywieszoną do portfela.- Znam ten brelok- podejrzliwie spojrzał na piłkarza i ponownie wzrok skupił na małej, srebrnej przywieszce...

środa, 17 lipca 2013

Rozdział II

Wygrana zawsze cieszy. Nie tylko piłkarzy, ale trenera, cały sztab a najbardziej kibiców. To cudowne uczucie gdy sprawiasz że ludzie są szczęśliwi. Gdy są szczęśliwi dzięki Tobie. Ułamki sekund odmieniają wszystko. Jeden kontakt z piłką odmienia cały mecz. Ty go odmieniasz. 
To był najcięższy mecz ostatnich tygodni. Na boisku piłkarze pozostawili siły, nadzieję, uczucia a przede wszystkim wiarę w to że się uda. Udało się. Dlaczego ? Bo oni wierzą do końca, do ostatniego gwizdka sędziego.
Po całej fecie na znak wygranej, mężczyzna powędrował do szatni a stamtąd na zapowiedziany wywiad. Nie miał na to zbytniej ochoty, ale nie miał wyjścia. Jego nastawienie się zmieniło gdy ujrzał przed sobą piękną kobietę, która olśniewała swoim wdziękiem i urodą. Nieskazitelnie gładka cera, błękitne oczy i naturalnie czerwone usta. Ideał kobiety dla każdego mężczyzny. Nawet dla Niego.
Rozmawiali. Niezbyt długo, ale to sprawiło że On nie mógł sobie wyobrazić życia bez Niej. Nieznana dotąd mu kobieta, w mgnieniu oka, zmieniła go. Poczuł w sobie uczucie dotąd mu nieznane. Nie potrafił tego nazwać. Miłość ? Nie wierzył w nią. Powtarzał, że miłość go omija, nie chce przy nim być.
- Dziękuję za poświęcenie mi czasu- odparła, posyłając mu serdeczny uśmiech i zmieszała się w tłumie ludzi. Szukał jej wzrokiem ale nie odnalazł. Pozostał mu tylko brelok, który ma ze sobą do dnia dzisiejszego...




~*~




Od ponad dwóch tygodni niemieccy piłkarze mają swoje upragnione wakacje. Większość rozkoszuje się wolnością poza granicami kraju. Jedni wybrali zatłoczone miasta, inni bardziej zaciszne zakątki naszej Ziemi. On zamierzał ten czas poświęcić na imprezowanie w najlepszych klubach świata wraz ze swoimi przyjaciółmi. Niestety jego ambitny plan nie wypalił. Większość piłkarzy postanowiła ten czas poświęcić rodzinie, dzieciom czy swoim wybrankom. On był niczym wolny ptak. Żył chwilą, z dnia na dzień, nie martwiąc się tym co przyniesie los. 
Wybrał dla siebie piaszczyste plaże Kalifornii. Krystalicznie czysta woda, gorące temperatury, gwarantowana zabawa skłoniły go do wybrania tego miejsca jako oazę na wakacje.
Termin pobytu przypadał na początek lipca, więc zostało mu jeszcze kilka dni na załatwienie wszelkiego rodzaju formalności.
Mieszkał w centrum miasta w najbogatszej dzielnicy Dortmundu. Ogromne osiedle pod stałą obserwacją ochroniarzy, którzy zapewniali mieszkańcom bezpieczeństwo. Jego apartament znajdował się na najwyższym piętrze pierwszego budynku. Z tego miejsca nie miał zbyt daleko do stadionu, więc zawsze był punktualnie.
Jego mieszkanie było typowe dla młodego mężczyzny. Urządzone w nowoczesnym stylu, z przewagą barw czarnych, białych i czerwonych. Mieściły się w nim dwie sypialnie, w tym jedna gościnna, jedna przestronna łazienka, mały gabinet oraz salon połączony z aneksem kuchennym i jadalnią. Mimo stereotypów, jego mieszkanie było schludne i czyste, o każdej porze.
Dzisiejszego dnia nie miał żadnych planów, więc postanowił się wybrać się do Kuby Błaszczykowskiego, klubowego kolegi i najbliższego przyjaciela.  Grają nie tylko w niemieckim klubie, Borussi Dortmund ale również i  w polskiej reprezentacji, gdzie są kluczowym zawodnikami. Mimo plotek podgrzewanych przez wścibskich reporterów, utrzymują bliskie kontakty. W końcu są najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy między nimi nie doszło do poważnych sporów czy konfliktów na boisku i poza nim.
Zjechał windą do podziemi, gdzie stał jego samochód. Wsiadł do niego, odpalił silnik i z piskiem opon wyjechał z parkingu. Droga nie była zakorkowana więc mógł swobodnie docisnąć gazu. Nie patrzył na radary ani na to że w każdej chwili może zatrzymać go policja. Był miłośnikiem szybkiej jazdy od dziecka. Postanowił jeszcze zatrzymać się w sklepie z zabawkami aby sprawić skromny prezencik dla Oliwi- córki Kuby i Agaty. Spośród mnóstwa zabawek wybrał około trzydziestu centymetrowego misia z kokardką w kratkę. Ekspedientka zapakowała go w kolorową torbę i wręczyła mężczyźnie. Zapłacił za zakup i pojechał do przyjaciół. Zajechał na podjazd, zostawiając samochód i ruszył do domu. Drzwi otworzyła mu jak zawsze promienna Agata, ubrana w kuchenny fartuszek- zapewne krzątała się w kuchni z obiadem.
- Witaj, zapraszam- otworzyła szerzej drzwi zapraszając gościa do środka.Jej mąż siedział w salonie na dywanie opiekując się swoją jedyną córką, którą - cały czas o tym mówi- kocha ponad życie. Piłkarz podszedł aby się przywitac i jednocześnie wręczyc podarek. Dziewczynka ucieszyła się,a w ramach podziękowań przytuliła wieszając mu się na szyi. Wziął ją na ręce i wszyscy powędrowali do kuchni, gdzie Agata przygotowała smakowity obiad. Usiedli razem, rozmawiając podczas spożywania posiłku. Po zjedzeniu, Błaszczykowska odesłała córkę do zabawy, a sama poruszyła temat wakacji.- Robert, gdzie się wybierasz na upragniony urlop ?- zapytała i postawiła na stole półmisek ciastek i sok jabłkowy w szklanym dzbanku.
- Kalifornia, tak jak marzyłem. Dwa tygodnie poświęcone na imprezy, marzenie!- klasnął w dłonie z podekscytowania na co kobieta pokręciła głową, sprawiając wrażenie niezadowolonej. Znali się wiele lat, bardzo dobrze go znała, wiele razy się niej doradzał w różnych kwestiach. Sprzeciwiała się jego trybowi życia. Starała się go przekonywać na każdym kroku ze pora pomyśleć o małżeństwie, rodzinie a nie tylko o zabawie.- A wy co zamierzacie robic w tym czasie ?- spojrzał na małżeństwo
- Na początek jedziemy do Polski do rodziny, a potem się zobaczy. Może nad morze albo w góry. Na pewno coś  spokojnego, musimy myslec o Oliwi- wyjaśnił Jakub uśmiechając się do żony. Kobieta przeprosiła mężczyzn i powędrowała do córki, która od kilku minut ją przywoływała do siebie.- Poza tym co u ciebie ?
- Nic ciekawego, odpoczywam intensywnie po sezonie i przygotowuję się do wyjazdu- oznajmił i odsunął swoje krzesło nieco od stołu. Z kieszeni spodni wyjął kluczyki do samochodu, uważnie się im przyglądając. Właściwie nie nim, a srebrnemu brelokowi, który był do nich dopięty. Starannie nim obracał, rejestrując każdy jego szczegół.
- Lewy, a ty nadal to samo ? Kiedy zamierzasz odpuścic?- Kuba nie krył znudzenia
- Odnajdę ją, zobaczysz- jego oczy powędrowały na przyjaciela, a następnie na przywieszkę
- To jak szukanie igły w stogu siana. Nic o niej nie wiesz, nawet jak ma na imię, więc jak zamierzasz ją odnaleźć ?
- Jeszcze nie wiem, ale zrobię wszystko. Muszę ją zobaczyć, porozmawiać.- widać było w nim determinację do dążenia do swojego celu. Mimo że minęło tyle czasu, to mężczyzna nie potrafił zapomnieć o nieznanej mu kobiecie.




~*~




Znudzony podążał do drzwi swojego apartamentowca. Po drodze zajrzał do przedziału z pocztą. Nie znalazł w nim nic poza pocztą i jedną widokówką. Wziął wszystko ze sobą i wszedł do środka. Na szafce położył kluczyki i portfel, a z pocztą powędrował do stołu. Usiadł na drewnianym krześle i przeglądał listy. Rachunki za prąd, wodę, telefon i jedna widokówka. Spojrzał na nią. Pochodziła z Kalifornii. Odwrócił ją i ujrzał starannie napisane pozdrowienia. " Serdeczne pozdrowienia ze słonecznej Kalifornii. Michał Zieliński i Klaudia Polańska ". Wertował swoją pamięć by przypomnieć sobie kogoś o imieniu Klaudia Polańska. Rozmyślał ale nikt nie przyszedł mu do głowy. Co prawda już od dawna nie miał kontaktu z Michałem, a gdy rozmawiali nie poruszali tematu spraw osobistych któregoś z nich. Nie wiedział zatem czy jego znajomy jest z kimś związany czy też nie. Wzruszył ramionami i udał się do łazienki pod prysznic a następnie do sypialni do łóżka, gdzie prędko zasnął rozmyślając o kobiecie sprzed lat i o widokówce. Klaudia Polańska. Kim ona jest ?
Kolejny dzień zamierzał poświecić na pakowanie się do wyjazdu. Z najwyższej półki w garderobie wziął walizkę, rozłożył ją na podłodze i zaczął wkładać do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Miał spędzić tam całe dwa tygodnie więc trochę się wszystkiego nazbierało. Gdy walizka była gotowa, zasunął zamek i postawił w przedpokoju. Z kuchennej szafki wyjął opakowanie chipsów i rozsiadł się wygodnie przed telewizorem. Pod głowę położył sobie poduszkę, wziął pilot do ręki i wcisnął guzik włączający urządzenie. Mało entuzjastycznie przewijał kanały telewizyjne aż w końcu natrafił na program plotkarski. Niby go to nie interesowało, ale świadomość nakazywała mu oglądać. Młoda kobieta opowiadała o aktorkach, modelkach i aferach show biznesu, co niezbyt interesowało gwiazdę piłki nożnej. Już miał wyłączyc telewizor, kiedy jego uwagę przykuła młoda dziewczyna wędrująca po plaży. Uważnie się jej przyglądał. Kojarzył ten wyraz twarzy, uśmiech i oczy. Wstał i słuchał komentatorki:
- Jak widać Kalifornia przyciąga nie tylko aktorów, czy też piłkarzy ale również dziennikarzy. Jednak z tego co widzimy nie jest to forma pracy lecz zasłużony odpoczynek. Polska dziennikarka od kilku dni wygrzewa się na tamtejszych plażach. Nie wiemy jednak czy jest sama czy też bądź przyjechała w towarzystwie mężczyzny. Nie wnikamy w to, lecz życzymy Klaudii udanego urlopu, a potem czekamy na jej wywiady które przyciągają sporą widownię.- zakończyła i pokazały się jej zdjęcia. 
Klaudia. Powtarzał sobie w myślach, leżąc na łóżku wpatrując się w sufit. Poczuł że w końcu zrobił krok ku znalezieniu jej. Wie jedno, a mianowicie że ma na imię Klaudia i jej Polką. Klaudia, Klaudia. Coś go tknęło i szybko wstał i poszedł szukać widokówki. Leżała na kuchennym blacie. Wziął ją do ręki i wpatrywał się. " Serdeczne pozdrowienia ze słonecznej Kalifornii. Michał Zieliński i Klaudia Polańska ". Przez chwilę połączył kobietę z telewizji z tą z pozdrowień, ale w końcu pomyślał że to nie możliwe. Zbieg okoliczności w kwestii imion, powiedział sobie. Nie wiedział co o tym myslec. A może jednak to ta sama osoba ?
Już niedługo będzie w Kalifornii, więc postanowił sobie odnaleźć ją za wszelką cenę. Pierwszym krokiem będzie spotkanie się z Michałem. Jeśli on z nią jest, to od razu ją odnajdzie. Ale co wtedy ? Zobaczy ją, zamieni kilka słów, i tyle ? To go nie zadowala. Chce czegoś więcej. Ale też nie może sobie pozwolić na nic więcej, co rozbiło by związek dziennikarki  z jego przyjacielem. Usiadł na kanapie z widokówką w ręce. Klaudia. Kim jesteś ?






~*~

zbyt wiele opisu, a mało konkretów. 
mimo to mam nadzieję że się spodobało.
jeśli czytacie to komentujcie, bardzo proszę. 
i jeśli możecie polećcie mojego bloga,
z góry bardzo dziękuję.
pozdrawiam 

ps. jeśli chcecie zajrzyjcie - http://zycie-to-cierpienie.blogspot.com/

środa, 3 lipca 2013

Rozdział I

Słońce od wczesnego ranka mocno przygrzewało, brak jakiegokolwiek podmuchu wiatru sprawiał że było wyjątkowo duszno. Każdy szukał schronienia w cieniu, nawet zwierzęta, które nie radziły sobie z tak wysoką temperaturą. Do sypialni na poddaszu, zza okiennych zasłon przedostawały się smugi światła. Padając na jej wyjątkowo bladą twarz, zaczęły ją budzić. Przetarła zaspane oczy i ujrzała obok siebie swojego ukochanego. Spał wtulony w satynową pościel, z ręką pod głową, przez co wyraźnie widać było jego wyraz twarzy. Spokojny, szczęśliwy, zadowolony. Zmierzwione włosy i lekki zarost dodawały mu uroku. Kobieta nie chcąc budzić swojego partnera, który dnia poprzedniego wrócił bardzo późno, wstała ostrożnie z łóżka. Na swoje półnagie ciało nałożyła koronkowy szlafrok, związując paskiem w pasie, a na stopy wsunęła beżowe pantofelki. Cicho opuściła sypialnię i krętymi schodami zeszła na parter. Ziewając po nie przespanej nocy, zaparzyła w dzbanku silnej, czarnej kawy i nalała do porcelanowej filiżanki. Usiadła przy stole, wzięła gazetę do ręki i zaczęła czytać. Gdy opróżniła naczynie z napoju, usłyszała cichy jęk, a właściwie skomlenie. Obejrzała się za siebie i za szklaną szybą ujrzała swojego ukochanego psa. Wstała i jednym ruchem otworzyła drzwi, przez które do środka domu wbiegł zwierzak. Wskoczył na kanapę, rozkładając się na niej, zajmując prawie całą jej powierzchnię. Brunetka tylko zaśmiała się do siebie i udała się do kuchni, po pożywienie dla psa. Z kuchennej szafki wyjęła torbę z karmą i wsypała do niebieskiej miski stojącej na podłodze, wyłożonej połyskliwymi płytkami, w których można było się przejrzeć. Momentalnie podbiegł do niej pies o jasnym namaszczeniu, zajadając swoją ulubioną karmę. Kobieta pozostawiła psa, a sama udała się na dwór z filiżanką kawy. Usiadła na przydomowym tarasie i zajęła się lekturą zgromadzonych notatek do napisania artykułu. Wiedziała doskonale że od tego bardzo wiele zależy, głównie awans. Jej marzeniem było zastać zauważalną w tym środowisku, być docenioną i aby każdy wiedział kim jest. To był jej główny cel, i do tego dążyła od dłuższego czasu. Może przez to jej związek z Michałem, przechodził mały kryzys. Nie było kłótni, nie porozumień, ale jakoś się im nie układało. Ona całymi dniami przesiadywała w pracy, na wyjazdach, on tak samo. Prawdę mówiąc w ciągu dnia widywali się zaledwie kilka minut. Mężczyzna nie mógł zrozumieć, dlaczego praca jest dla niej ważniejsza niż on sam. Nawet nie on, a ich wspólny związek, ich miłość.
- Znowu pracujesz ?- zapytał siadając naprzeciw ukochanej. Pozwolił sobie wziąć jej kubek z kawą, który opróżnił do końca. Przesiadł się bliżej niej, gdyż siedząc naprzeciw słońce mocno raziło go w oczy.- Kiedy ostatnio odpoczywałaś ?
- Kochanie, wiesz doskonale że to dla mnie bardzo ważne. Walczę o awans, nie mogę siąść na laurach- odparła nieco oburzona zachowaniem chłopaka, który po raz kolejny miał jej za złe że tyle pracuje. Dla niej to byłoby spełnienie marzeń, gdyby awansowała. Tylko on nie mógł tego zrozumieć.
- Przecież wiem ile to dla ciebie znaczy. Martwię się- wyjął z jej rąk białe kartki papieru, odkładając na stół. Objął ją w pasie, przysuwając do siebie. Jej szlafrok osunął się niżej, odsłaniając długie, zgrabne nogi. Mężczyzna podniósł je, kładąc wzdłuż kanapy. Spojrzał na nią z troską i ogromną miłością. - Kocham cię i nie chcę abyś się tak przemęczała. Pójdziesz dzisiaj ze mną na bankiet do ojca? Nie chcę być tam sam
- Oczywiście.- pocałowała go w policzek i podłożyła sobie poduszkę pod głowę.
- Musisz sobie coś kupić, abyś wyglądała zjawiskowo. Więc zaraz idziesz na zakupy i to bez żadnej wymówki.- brunetka uśmiechnęła się, odsłaniając swoje śnieżno białe zęby. Zabrała ze sobą dokumenty i zaniosła do swojego domowego gabinetu, po czym udała się na piętro po ubrania. Z garderoby wyszukała czarną spódnicę przed kolano, a do tego dopasowała kremową, prześwitującą koszulę, przez którą było widać jej koronkowy biustonosz. Delikatnie podkręciła końcówki swoich włosów, nałożyła makijaż na twarz i ponownie zeszła na dół. W przedpokoju założyła trampki, a do ręki wzięła swoje ulubione szpilki od Louboutina, które kupił jej Michał na urodziny. Pożegnała się z nim i tylnymi drzwiami ich domu, udała się do przydomowego garażu. Na tylne siedzenie rzuciła torebkę i buty i ruszyła na miasto.




~*~




W między czasie przyszły lekarz  postanowił pójść na siłownię. Pobiegł się ubrać w dresy i spakował podręczną torbę. Z kuchni wziął jeszcze tylko butelkę czystej wody mineralnej i poszedł do swojego samochodu. Do bagażnika włożył torbę, usiadł na przednim siedzeniu włączając radio i odpalił silnik. Po niecałych dwudziestu minutach był już na miejscu. Pozostawił auto w cieniu a sam udał się do budynku. Przywitał się z młodą recepcjonistką, posyłając jej serdeczny uśmiech i ukazując swój karnet. Po wszystkich formalnościach udał się do szatni, a stamtąd prosto na salę. Spotkał swoich znajomych z którymi nawiązał ciekawą konwersacje odnośnie sportu. Tematem numer jeden była oczywiście piłka nożna, której fanami była cała grupa przyjaciół. Rozmawiali o drużynach, piłkarzach, kadrze narodowej. Nawiązał się też między nimi spór o Roberta Lewandowskiego. Spierali się o jego sposób gry w niemieckiej drużynie i reprezentacji. Michał zbytnio nie zabierał głosu, gdyż wszyscy doskonale znali jego zdanie na ten temat. Był on jego przyjacielem, więc nie mógł być przeciw niemu. Znali się wiele lat, pochodzili z tego samego miasta, razem chodzili do szkoły. Z czasem ich drogi zaczęły się rozchodzić, kontakt zanikał. Opierał się on tylko na życzeniach świątecznych i urodzinowych, czy też ze strony Michała, gratulacjami po udanym meczu. Tak też było gdy polski piłkarz pokonał bramkarza Realu Madryt czterokrotnie. Michał zadzwonił do Roberta dnia kolejnego, pogratulować historycznego wyczynu. Rozmowa nie należała do najdłuższych, bowiem zakończyła się po zaledwie pięciu minutach.
- Będę wracał. Klaudia już pewnie na mnie czeka- oznajmił, gdy spostrzegł że miejscowy zegar wskazuje godzinę czternastą. Wziął szybki prysznic, by zmyć pot z ciała, ubrał się i poszedł do swojego samochodu. Po drodze minął kilku pracowników siłowni, uprzejmie się im kłaniając. Mimo iż miał pieniędzy jak lodu, dzięki swojemu ojczymowi, był bardzo kulturalnym i uczciwym człowiekiem. Nie tolerował przede wszystkim kłamstwa. Wsiadł do swojego samochodu i w natychmiastowym tempie włączył klimatyzację by się ochłodzić. Przekręcił kluczyk w stacyjce i udał się do domu. Po drodze zawitał do kwiaciarni by kupić wiązankę herbacianych róż, dla ukochanej. Starsza kobieta wybrała dla niego jak najładniejsze kwiaty, wiążąc razem i przyozdabiając różnobarwnymi wstążkami. Mężczyzna podał jej banknot nie przyjmując reszty, co wywołało na twarzy staruszki wdzięczny uśmiech. Zajeżdżając na plac przed domem, zatrzymał się bramie, wyjmując ze skrzynki pocztowej listy. Położył je na siedzeniu i zaparkował samochód w garażu. Zabrał ze sobą wszystkie rzeczy i wszedł do mieszkania, trzaskając drzwiami, przez panujący przeciąg. Usiadł na fotelu by przejrzeć pocztę. Uwagę zwrócił na jedną z kopert, starannie zapakowaną, o nieznanym mu nadawcy. Przez chwilę pomyślał że to pomyłka, ale wyraziście napisane były jego dane. Otworzył kopertę i zaczął czytać. Ucieszył się, a jednocześnie zmartwił. Zadał sobie tylko jedno pytanie: jak ma powiedzieć o tym wszystkim Klaudii ? Przypomniał sobie że po powrocie nie włożył zakupionych kwiatów do wazonu z wodą, bowiem dziewczyny jeszcze nie było. Pewnie szaleje za zakupach, pomyślał. Jednak po chwili wiedział już że jej na pewno nie ma jej na zakupach. Na kuchennym blacie leżała biała karteczka. Otworzył ją i ujrzał starannie napisaną wiadomość do niego ' Jestem w pracy. Przyjadę jak najszybciej tylko będę mogła. Przepraszam '. Zaśmiał się ironicznie i uderzył pięścią o ścianę, przez co spadł z niej obraz w hebanowej ramie. Nie mógł uwierzyć że znowu praca była ważniejszego od wszystkiego innego.




~*~




Zbliżał się wieczór, Słońce chowało się za horyzontem, tworząc na niebie przepiękny widok. Michał siedział na skórzanej sofie w salonie, popijając przy tym kilkunastoletnie, czerwone wino. Powiedział sobie, że daje jej jeszcze dziesięć minut. Jeśli nie wróci, sam pójdzie do swojego ojca. Nie może opuścić bankietu, bo za bardzo zranił by tym ojczyma. Sam mu zakomunikował że nie wyobraża sobie tego dnia bez jego obecności. Po kilku minutach usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.  Obejrzał się za siebie i ujrzał przemęczoną dziewczynę. Chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. Martwił się o nią, ale też wiedział że ona sama robi sobie szkodę. Minął ją w progu wejścia do salonu, zatrzymał się na moment.
- Czekam na zewnątrz w taksówce- odparł bez żadnych emocji i wyszedł trzaskając świadomie drzwiami. Chwycił za telefon i zadzwonił po taksówkę, która za moment była już na miejscu.  Wsiadł do niej i poinformował kierowcę że muszą jeszcze zaczekać na jego partnerkę. Czekali około piętnaście minut. Można uznać że było warto. Michał wysiadł z samochodu aby otworzyć jej drzwi. Wyglądała zjawiskowo. Pudrowa sukienka do kostek z wcięciem w talii idealnie podkreślała jej figurę. Złota biżuteria świetnie komponowała się z całą stylizacją. Uśmiechnęła się i wsiadła do taksówki, dając znak kierowcy że mogą ruszać. Zaledwie kilka minut później znajdowali się pod rezydencją jego ojca. Na miejscu byli już chyba wszyscy zgromadzeni goście. Każdy był zachwycony piękną kobietą, i wszyscy o niej szeptali. Powitali właściciela posiadłości.
- Witajcie kochani. Klaudio kochana, wyglądasz przepięknie- mężczyzna był bardzo dumny ze swojego syna że znalazł sobie tak wspaniałą wybrankę. Nie mógł się wyłącznie doczekać kiedy zobaczy ich na ślubnym kobiercu i zobaczy własne wnuki. Zdawał sobie sprawę że jednak będzie jeszcze musiał poczekać, bowiem młodzi skupiają się na karierze. - Rozgośćcie się- dodał i odszedł do przybyłych gości. Młodzi przywitali się ze znanymi im ludźmi i stanęli na uboczu. - Kochani, chciałbym wznieść toast za nasze spotkanie i oznajmić wam pewną wieść- odezwał się starszy mężczyzna wywołując ciszę wśród zgromadzonych.- Lata lecą nieubłaganie, ja się starzeję, ale na tamten świat się jeszcze nie wybieram- zaśmiał się- Postanowiłem przekazać połowę moich udziałów mojemu jedynemu synowi, a gdy ja już zakończę swoją działalność z braku sił, drugą połowę oddam jego partnerce- młoda para stała zaskoczona tym co usłyszeli. Nie wiedzieli co powiedzieć, ani jak zareagować na to co się stało. Rozległ się wiwat na ich cześć, a oni jedynie się uśmiechnęli nieśmiało i podeszli by podziękować.






~*~

 



mamy pierwszy rozdział. jak na początku zawsze nudy. z czasem będzie ciekawiej.
dziękuję za komentarze pod prologiem, które bardzo motywują.
jeśli mi się uda będę przez okres wakacji dodawać rozdziały raz na tydzień, a jeśli nie to tak jak mówiłam raz na dwa tygodnie. do zobaczenia :)
ps. zapraszam na moje inne blogi



Obserwatorzy