środa, 12 marca 2014

Epilog cz.1

Masz czasami wrażenie że to
co posiadasz w pewnej 
chwili może zniknąć ?
Że jedno spotkanie odmieni 
całe Twoje życie ?
Że jedna osoba, jeden 
mężczyzna tak namiesza 
w Twoim poukładanym życiu ?





Mijały kolejne dni, które ciągły się w nieskończoność, były cieżarem, który trzeba unieść na swych barkach. Nic się nie zmieniło, jednocześnie zmieniając wszystko. Życie trwa nadal, miająją kolejne sekundy, minuty, godziny i dni... Tyle, że wszystko ma coraz mniejszy sens. Jeden błąd, jedna zła decyzja odmnieła życie wszystkich. To było im pisane ? Nikt tego nie wie. Jednak to ich decyzje, podjęte przez nich samych zaważyły o dalszych losach. Nie tego chcieli. Pragnęli szczęścia, nie raniąc przy tym nikogo innego. Ale tak już jest, że by dwoje mogło być szczęśliwymi, trzeci ucierpi. Padło na Niego. Mężczyznę, który żył w złudzeniu bycia kochanym przez kobietę, którą sam kochał, której oddał serce na dłoni. A Ona ? Nie doceniła tego, nie doceniła co posiada na wyciagnięcie ręki. Teraz może sie zastanawiać, gdzie popełniła błąd, co zrobiła nie tak, kiedy przestała Go kochać. Tyle, czy na pewno przestała ? Nie, bo nikt nie potrafi przestać kochać kogoś z kim spędziło się tyle cudownych chwil. Kocha Go nadal, ale Jej serce odnalazło inną ścieżkę do szczęścia. Jej serce chce już zawsze być przy Robercie Lewandowskim. Czy będzie ?
Gęste, ciemne chmury pokryły się nad Dortmundem, przynosząc za sobą smutek i depresyjne stany, któe dopadały niejednego mieszkańca miasta. Deszcz padał godzinami, powiększając kałuże, które tworzyły sie w każdych obniżeniach terenu. Większosć spędzała czas w swoich domach, nieliczni wychodzili na zewnątrz. Po szybach spływały kolejne strugi deszczu, zamazując widok przez okna. Wiatr targał liścmi na drzewach, które szumiały...Krzyczały niczym ludzkie dusze, ale nikt ich słyszał. Nikt nie przychodził z pomocą...
Siedziała ślepo wpatrując się w przed siebie, próbujac odpędzić złe myśli, które ogarniały jej umysł, które nią zawładnęły. Oczy nie przestawały płakać,  a wnętrze rozywało się na miliony drobnych kawałków, które nie potrafią sie znów połączyć ze sobą. Tak spędzała każde kolejne dni : zataoiając się w smutku i żalu, wracając wspomnieniami do tego co było kiedyś. Tuliła się do Jego ubrań, czując Jego woń, zapach perfum, które tak bardzo uwielbiała...Moczyła słonymi łzami materiał, który zbierał morze łez...
- Przestań to robić. Nie wytrzymasz tu dłużej. Daj sobie pomóc- usłyszała ten głos, dla którego straciła głowę. Należał do mężczyzny, którego pokochała gorzką miłością. Usiadł na skraju kanapy, kładąc dłoń na jej nagim ramieniu. Drgnęła, odsuwając się jeszcze bardziej. Spuścił wzrok, nie potrafiąc pogodzić sie z faktem do czego doprowadził. Zależało mu na Niej, ale wiedział, że już nic nie będzie takie jak dawniej. Nie mógł tu dłuzej zostać, nie mogąc nic zrobić. Podniósł swoje ciało podchodząc do drzwi, ale nie miał odwagi wyjść, zostawiając ją w takim stanie - Klaudia, proszę...
- Nienawidzę cię ! - gwałtownie powstała patrząc na Niego. Policzki były mokre od łez, a oczy całkiem podkrążone, zmęczone - Zabiłeś Go, rozumiesz ?! - chwyciła za szklany kieliszek, który stał na blacie stolika rzucając nim wJego stronę. Rozbił się jak tylko uderzył o ścianę, tłukąc się z łoskotem - To przez Ciebie nie żyje! Nie rozumiałeś jak mówiłam nie. Zabiłeś Go ! Zabiłeś Michała ! - rzucona butelka czerwonego wina rozbiła się tuż u jego stóp, rozlewając się wokół, kształtem przypominajac kałużę krwi. Nie miała już siły. Przykucnęła chowając twarz w dłoniach, ponownie wybuchając histerycznym płaczem, zalewając się łzami. Podbiegł do Niej, przyciągają Jej ciało do swojego - Odejdź...
- Nie odejdę, bo zabardzo Cię kocham. Ty też mnie kochasz, ja to wiem. Powiedz mi to, powiedz...Proszę - mówił łudząc się, że usłyszy to samo. Że mimo tego co się wydarzyło jest choćby cień sznasy, by byli razem - Błagam , powiedz to... - ujął jej twarz
- Nie kocham Cię. Ja Cię nienawidzę. Wynoś się z moje życia i nigdy nie wracaj. Odejdź na zawsze - wypowiedziała przez zaciśnietę usta, nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy. Kiedy sam to w Niej wymusił, zobaczyła ból w Jego oczach. I na tym się zakończyło. Odszedł... Odszedł tak jak prosiła...
Czy dobrze postąpili ?
Czy On podjął słuszną decyzję, odchodząc ?
Powiedziała by Mu prawdę...
...gdyby został ?
Ich miłość jest grzechem...
... a każdy grzech przynosi na świat owoc...

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział X

Pa­miętaj także o tym,
 że kochałem, i że to miłość 
ska­zała mnie na śmierć.  




"Klaudia mnie zdradza ", te słowa odbijały się echem w jego głowie, wprawiajac go w osłupienie. Serce biło tak szybko jak nigdy nie mogąc się uspokoić. Czuł jak uginają mu się nogi, a świat wiruje przed oczami. To mój koniec, pomyślał. Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, które choć trochę załagodziłyby tę sytuację. Ale jest mężczyzną, dorosłym mężczyzną więc jak przystało musi wziąć tę ciężar na barki. Tyle, że czuje jak ogarnia go strach. Nie chodzi mu już o niego samego, lecz o Klaudię. Czuje się winny przez to co się stało, co wydarzyło się ostatnio między nimi, bo to jego wina. Nie potrafił odpuścić, zapomnieć o niej lecz uporczywie szukał kobiety. A gdy ją odnalazł, czuł jak ogarnia go szczęście. Tyle że na drodze musiał ktoś stanąć, nie byle kto, bo jej chłopak a jego przyjaciel sprzed lat. Wielu by odpuściło w takiej sytuacji lecz nie on. Nawet to go nie powstrzymało. Zniszczył czyjś związek i czuje się z tym podle.
- Michał, to nie jest tak jak myślisz - odezwał się w końcu ale wiedział że może pożałować każdego słowa. Stojący na przeciw mężczyzna nawet nie zareagował, lecz wszedł do mieszkania przyjaciela. Widać było w nim gniew co było bardzo rzadko spotykanym widokiem. On taki nie był. To typ romantyka i melancholika i właśnie przez to Klaudia go pokochała. Tyle że wiele się pozmienialo. Zmienili się oni, zmieniło się uczucie, którym się darzyli przez tyle lat.
- To jest dokładnie tak jak myślę ! Ona mnie zdradza. Nie wiem z kim, ale się dowiem. Odnajdę go i zabiję. Rozumiesz Robert ? - to nie brzmiało jak groźba rzucona w gniewie. To brzmiało tak bardzo poważnie, jakby było obietnicą, przyrzeczeniem. Robert, poczuł początkowo ulgę, że nic nie wyszło na jaw, ale było to tylko chwilowe. Powinien się obawiać ? Czy Michał jest w stanie posunąć się aż tak daleko w swoich poczynaniach ? Nikt nie mówił na początku, że wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Nie moi kochani, to jest życie. Nie ma happy end'ów. Są wypadki, brutalne zbrodnie, smutne pożegnania, ból i łzy płynące z oczu.
- Uspokój się. Ochłoń. Nie masz pewności, dowodów. Nic. - dodał ale każde słowo wymawiał tak, jakby nakładał na siebie wyrok śmierci.
- Nie mam dowodów ? - usiadł na kanapie chowając twarz w dłoniach po czym przeniósł wzrok na stojącego nad nim Lewandowskiego - Jej wyjścia późnymi wieczorami, rozmowy w ukryciu. Ciągły brak czasu.
- To o niczym nie świadczy - odpowiedział siadając obok
- A męska koszulka w naszej sypialni ? - serce podchodziło mu do gardła. Pamięta ten wieczór dokonale. Pamięta te chwile uniesień, czułych pocałunków, wzajemnych przyjemności. Ale jak zawsze na granicy kłamstwa. Oboje doskonale wiedzieli, że zaraz do domu może powrócić Michał. Lecz nawet to ich nie powstrzymywało, by spędzić kilka chwil ze sobą. Kiedy wszystko było na dobrej drodze, oni byli teraz razem, usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i czyichś kroków. Pamięta jak gwałtwonie wyskoczył z łóżka zbierając z podłgi rozrzucone ubrania. Ale nie było już na to czasu, więc wyszedł balkonowymi drzwiami na sam czas. Jednak nie zabrał wszystkich swoich rzeczy i wodcznie właśnie ta jedna rzecz, jedna koszula trafiła w ręce młodego lekarza. To już nie pora na rozmyslanie co było, czy co mogłoby być - Nie wierzę, że mi to zrobiła. Rozumiesz ? - jego głos coraz bardziej się łamał. Nie ma co się dziwić, w końcu Klaudia to jego największa miłość i kocha ją bezgranicznie mimo coraz częstszych nieporuzmień, kłótni, zawodów - To moja wina. Nie dałem jej tego czego potrzebowała. Może ten drugi jest lepszy, przystojniejszy...bogatszy. Może z nim będzie szczęśliwsza - dokończył szeptem ślepo wpatrując się w połyskującą posadzkę. Ironicznie zaśmiał się pod nosem, podnosząc przy tym ciężar swojego ciała. Kierując się ku wyjściu, nie będąc zatrzymywanym przez przyjaciela, przystanął przy drewnianej wnęce, otwierając jej szklane drzwiczka i wziął butelkę pierwszego lepszego trunku.
- Twoje zdrowie - skierował się w stronę Lewandowskiego i opuścił mieszkanie. Dlaczego go nie zatrzymał  ? Dlaczego pozwolił jechać mu w takim stanie ? Bo sam był w takim stanie, że nie myślał racjonalnie, emocje i wyrzuty sumienia zagłuszały jego zdrowy rozsądek.
- Stój ! - krzyknął biegnąc wzdłuż placu, lecz było za późno. Czarny SUV odjechał a on stanął na środku chowając dłonie w kieszeniach swoich spodni - Musisz poznać prawdę...




~*~




- Co ty tutaj robisz ? - nie spotkało go zbyt przyjemne powitanie, ale nie ma co się dziwić. Przemawiało za tym jego zachowanie, ostatnio podjęte decyzje czy nawet dzisiejsza, późna pora. Nie mówiąc ani słowa, ominął sylwetkę klubowego kolegi i wszedł do domu. Poza nimi dwoma, w salonie nie było nikogo więcej wiec swobodnie mógł o wszystkim powiedzieć
- Nie wytrzymam tak dłużej. Nie wytrzymam być ciągle tym drugim, okłamując przy tym Michała. Kocham ją. Po raz pierwszy poczułem co to znaczy kochać i już wiem że chce z nią być. Ona też mnie kocha, ja to wiem - mówił to co leżało mu na sercu ale nie patrzył na przyjaciela. Mimo to czuł jak ten ilustruje go wzrokiem.
- Powiedziała ci to ? Powiedziała, że cię kocha i chce być z tobą ? - zapytał, ale spojrzenie Roberta mówiło samo za siebie " Wiedziałeś jaki jest układ. Niegdy nie powiedziałam, że między nami coś będzie. Nigdy ! ". Tak myślałem.
- Co myśłałeś ?! Czy tak ciężko zrozumieć że sie zakochałem, że chcę w końcu być szczęśliwy ?! - widoczne było jego zdenerwowanie, ale w głebi wiedział, że Kuba ma rację we wszystkim.
- A pomyślałeś, że próbując być szczęśliwym pozbawisz kogoś innego tego szczęścia ? Chcesz zachować się jak nie powiem kto...Chcesz być takim egoistą ? - taki był właśnie Błaszczykowski. Żadko mówił wprost co myśli, lecz między słowami przemawiała mądrość doświadczonego mężczyzny : ojca i męża.
- Nienawidzę kiedy masz rację ! Ale tak, będę pieprzonym egoistą, bo nie pozwolę by znów znikła z mojego życia. Kocham ją i nic nie stanie nam na przeszkodzie - zakończył, wparawiając tym samym przyjaciela  w niedowierzanie. Czy można być aż tak głupim ? - Zresztą, Michał wie, że Klaudia go zdradza. Czas by dowiedział się z kim... - po tych słowach opuścił mieszkanie kapitana polskiej reprezentacji i wsiadł do swojego samochodu. Kierunek był tylko jeden...




~*~




Siedziała na kanapie, przeglądając dokumenty, które przyniosła z pracy. Cicha muzyka pogrywała w tle, a ona sama popijała czerwone wino ze szklanego naczynia. Była spokojna, jednak coś ją dręczyło. Zaczęła się coraz bardziej gubić i nie potrafiła okiełznać własnych problemów, zapanować i zrozumieć swoje uczucia. Była w kropce, między dwoma meżczyznami. Michał. To znim spędziła wiele lat, przy nim poznała co to znaczy kochać, przy nim stała się kobietą. A Robert ? To nie jest już zwykły romans, zabawa dla dorosłych ludzi. Zmienił ją, wydobył z niej prawdziwą Klaudię. Przy nim czuje się inaczej, ale czy to już miłość ?
- Jak mogłaś mi to zrobić ? Oddałem ci wszystko. Wspólne lata, miłość i me serce. A ty ? Ty wbijasz mi nóż w serce... - usłyszała dobrze znany jej męski głos. Przerażona odwróciła się w drugą stronę dostrzegając Michała. Wyglądał inaczej niż zwykle. Roztrzepane włosy, blada skóra, niedopięta koszula. Zaczerwienione spojówki, wskazywały na...płacz ? Tak. Płakał bo tylko tak pozwoił by ból uszedł z jego ciała.
- Michał ja...- zaczęła, ale nie potrafiła nic więcej powiedzieć. Tak jakby ktoś odebrał jej zdolność mowy. Może to dobrze. Co miałaby powiedzieć ? Że go kocha ? Skłamać mu prosto w oczy ? On na to nie zasłużył. Ona nie zasłuzyła na niego.
Kiedy stali naprzeciw siebie spoglądajac sobie w oczy, do ich domu wbiegł Robert Lewandowski. Jego przyjście było początkiem końca...
- Robert nie ! Wyjdź - krzyknęła, ale on nawet nie zareagował. Chciał to zrobic, chciał powiedzieć prawdę.
- Michał... to ja. Ja jestem tym, z którym cię zdradziła. To ja ci ją zabrałem... - powiedział na bezdechu i czekał. Czekał na to co będzie. Na śmierć ? Tego ma się spodziewać ? W końcu to powinno go spotkać w mniemaniu Zielińskiego.
- Jak ... jak mogłeś ? Zresztą...to już nie ważne. Nic nie jest ważne. Bądźcie razem, bądźcie szczęśliwi - rzekł zaskakujac ich tak samo jak siebie. Bo co miał powiedzieć ? Uśmiechnął się tak bardzo blado, tak bardzo fałszywie. Spojrzał za siebie, po czym udał się do drzwi. Przed tym jednak stanął na przeciw Klaudii. Serce zaczęło bić szybciej i jemu i jej - Pa­miętaj także o tym, że kochałem, i że to miłość ska­zała mnie na śmierć. Kocham Cię Klaudia... - i wyszedł.
Stali przez kilka minut, milcząc, błądząc we własych myślach.
- Jedziemy, jedziemy za nim ! - krzyknęła dziewczyna chwytając dłoń Roberta po czym pobiegli do samochodu, które stało przed kamienicą. Jechali wzdłuż kilkukilometrowej drogi Dortmundu rozglądając się w poszukiwaniu czarnego samochodu, lecz o tej porze było to nieco uciążliwe. - Jest ! - oznajmiła wskazujac na samochód na prawym pasie jezdni. Mężczyzna wcisnął gaz by dogonić przyjaciela, ale po pokonaniu kilku zaledwie metrów gwałtownie wcisnął hamulec widząc zamkniętą drogę ze względu na miejscowe prace remontowe. Hamowanie był tak mocne, że mimo czystej jezdni samochód wpadł w poślizg, zatrzymując się tuż obok jednej z latarni. 
Coś ich ogłuszyło...Krzyczała. Nie wierzyła w to co widzi. Dachujący samochód. Błysk. I nic więcej. 
Odpięła swój pas, nie pozwoliła mu się zatrzymać i pobiegła w tamto miejsce. Tyle, że było już za późno...
Michał...





Obserwatorzy