'Mam wrażenie, że miłość ode
mnie ucieka, jakby nie czuła się
mile widziana. A jednak jeżeli
przestanę myśleć o miłości,
będę niczym. '
Minęło tak wiele lat od ich ostatniego spotkania. Lat, które obróciły ich życia do góry nogami. Każde z nich tyle razy próbowało zacząć żyć na nowo, zapominając o tym co było, ale nie potrafili. Każdego dnia zastanawiali się jak wygląda ich wzajemne życie, czy się z kimś związali. Czy kiedyś się odezwą do siebie ?
Życie każdego dnia gna do przodu, spieszy się nie wiadomo dokąd, pomija drobnostki. Wszystko w biegu, brak czasu na emocje, na chwile szczęścia. Chcesz być kimś, obiecujesz to sobie na starcie, chcesz osiągnąć wszystko - mieć wszystko co można mieć, ale...czasem prędko tracisz to, czego nawet nie posiadałeś.
Miała wszystko. Zapatrzonego w Nią mężczyznę, pieniądze, klasę, świetlaną przyszłość. Mówiono o Niej w samych superlatywach. Mówili "kobieta sukcesu". Biegnąc przed siebie, zgubiła drogę, zgubiła cel, zgubiła siebie samą, a co najważniejsze zgubiła własne życie. Dlaczego ? Zwyczajnie się zakochała. Poznała inne uczucie, zaczynała dostrzegać więcej, a może co raz bardziej to uczucie ją zaślepiało. To miała być tajemnica. Sekret, którego nikt nie pozna. Gorzka miłość. Miłość okrutna, podła i niszcząca wszystko co napotka na swej drodze. Oboje się w nią wplątali. On także. Też miał wszystko. Sławę, przyjaciół, prestiż. To, o czym miliony ludzi marzy. Sam na to zapracował, nikt tego nie dał Mu za darmo. Jednak, zapoczątkował coś, co doprowadziło do tragedii.
Zginął człowiek, niczemu winny.
Przypadek ? Tak.
Dwoje ludzi zaślepionych swą miłością.
Nawet to wystarczyło, by odmienić ich życie całkowicie.
Ciągle powtarza się, On "miał", a Ona "miała". Oboje coś mieli, oboje coś stracili. Czasami żałują, czasami chcieliby cofnąć czas, ale to co się wydarzyło, czegoś ich nauczyło. Jednak, czy tego chcą czy nie, marzą o ponownym spotkaniu. Chcieliby znów spotkać te drugą osobę, spojrzeć jej w oczy i ... być z nią już zawsze, na zawsze...
~*~
Siedziała na bujanym fotelu, z wełnianym swetrem nałożonym na swe ramiona. Czytała książkę, momentami zerkając przed siebie i na swoją matkę, która nerwowo się zachowywała.
- Wszystko w porządku, mamo ? - zapytała odkładając powieść na stolik i spojrzała wymownie na swą rodzicielkę.
- Czekam na kogoś ważnego - rzekła - O ! Chyba przyjechał ! - dodała po czym w szybkim tempie udała się do środka, by przywitać przyjezdnego. Polańska, choć nieco zaskoczona, wróciła do poprzedniego zajecia, ale nie potrafiła się skupić. Czasami, w pewnych momentach myśli nad swoim życiem, na zmianami które zaszły, zastanawiając się czy dobrze postępuje.
Od tamtych wydarzeń minęło piętnaście lat. I od tamtej pory zaczęła inne życie. Porzuciła dziennikarstwo, pozostawiła Dortmund - wróciła do Polski, do rodzinnego domu. Tutaj odnalazła spokój, ale nie miłość. Nie jest sama. Jest ktoś kto czyni jej świat piękniejszym każdego dnia...
'Ich miłość jest grzechem...
... a każdy grzech przynosi na świat owoc...'
...Michał...Owoc tej gorzkiej ale namiętnej miłości. Chciałby mieć ojca, pyta o Niego, ale nigdy nie otrzymuje satysfakconującej odpowiedzi. Pogodził się z tym faktem, tak po prostu...
Słyszała dobiegające odgłosy z przedpokoju, ale nadal tkwiła na fotelu, zajęta własną sobą. Im głos gościa stawał się głośniejszy, bliższy, tym bardziej go rozpoznawała. Uniosła głowę, dostrzegając Go. Robert Lewandowski. Nic się nie zmienił. Z upływem lat, pozostał takim jakim Go pamiętała, jakiego kochała...
- Jak ...? - serce podchodziło jej do gardła, nie mogąc mówić. Nie raz sobie wyobrażała ich spotkanie po latach, ale nigdy nie pomyślała, że On...przyjedzie do Niej...
- Komuś zależało bardziej, niż mi i tobie - spojrzał na starszą kobietę, która wyglądała zza ściany. Posłał jej wdzięczny uśmiech, a gdy zniknęła swój wzrok przeniósł na Klaudię...Patrzyli na siebie, długo patrzyli. Milczeli myśląc. Tak jakby to wszystko było złudzeniem, tak jakby ich tu nie było. Ale są...- Klaudia...ja...
- Mamo ! Wróciłem !!! - rozległo się wołanie od samych drzwi.Wysoki chłopak, brunet o czekoladowych oczach stanął w przejściu, bacznie przyglądając się Lewandowskiemu, którego jest fanem od zawsze. Tak jak On, kocha piłkę nożną, cały futbolowy świat, ale po kimś to odziedziczył...
- Cześć - były już piłkarz podszedł do chłopaka, który oniemiały wpatrywał się w niego przez cały czas. Niepewnie podał mu dłoń, ale już po chwili zasypał go ogromem pytań a nawet próśb o pokazanie kilku tricków. Mężczyzna nie potrafił mu odmówić więc obaj udali się na trawnik przed domem.
Robert widział w nim coś wyjątkowego, coś podobnego. Widział w Nim...siebie przed kilkunastoma laty. Ta sama miłość do piłki, to samo zacięcie i zapał. Domyślał się już ? Ciekawość nie dawała mu spokoju. Właściwie, z Klaudią jeszcze nie rozmawiali, a Jej matka była bardzo tajemnicza w czasie rozmowy, ale zależało Jej na Jego przyjeździe. Dlaczego ? Czyżby jego domysły okazały się prawdziwe ? Minęło tyle lat, a On nie wiedział, że gdzieś daleko...ma syna.
- Nie miej do mnie żalu...Chciałam dobrze. On potrzebuje ojca. Ty go nie miałaś, więc daj szansę by Twój syn go miał...I nie oszukuj się Klaudia...Nie przestałaś kochać tego mężczyzny, tak jak On Ciebie, więc nie rezygnuj ze szczęścia mając go na wyciągnięcie ręki... - oznajmiła kobieta, która mocno ścisnęła dłoń jedynej córki i wyszła do swojego niewielkiego pokoju, gdzie czekała na to co się wydarzy...
Patrząc na nich obu, tak bardzo szczęśliwych, sama się cieszyła, mimo tych łez, które spływały po jej piegowatych policzkach. Blisko wieczoru, zmęczeni przyszli do domu, od razu siadając na kanapie i sięgając po szklanki z wodą. Robert cały czas, kątem oka spoglądał na kobietę, jednocześnie rozmawiajac z chłopakiem, którego polubił, nawet bardzo.
- Michał, idź odrób zadania - oznajmiła po pewnym czasie, a On, choć niechętnie udał się schodami do swojego pokoju, gdzie zajął się nauką.
Stała przed oknem, skupiając swój wzrok na locie ptaka, który szybował na bezchmurnym niebie, które coraz bardziej ciemniało z odchodzącym słońcem. Zaciskała ręce na piersi, milczała, a gdy usłyszała Jego kroki w jej kierunku, zadrżała. Położył dłonie na jej ramionach, pochylając się nieznacznie, tak jakby chciał jej coś wyszeptać do ucha...Może zwykłe "Kocham Cię " ?
- Robi się późno. Bedzie lepiej jak pójdziesz - oznajmiła z chłodem w głosie, uwalniając się z jego objęć i oparła się o przejście na taras. Próbowała powstrzymywać łzy, ale same wypływały z oczu, spływając po jej twarzy. Czekała aż podejdzie i zostanie. Nie odejdzie mimo jej prośby. Ale On ponownie odszedł, zostawił ją tak, jak kilkanaście lat temu...
Nie tego chciała, oboje nie tak to sobie wyobrażali.
Walczyć o tę miłość ? Czy warto ?
Zawsze warto. Bez względu na wszystko.
- Stój ! - krzyknęła za Nim, kiedy zbliżał się do swojego srebnego samochodu. Patrzył jak biegnie w Jego kierunku, widział Jej łzy, Jej smutne spojrzenie - Robert, ja tak dłużej nie mogę, rozumiesz ? Każdego dnia tęsknię, każdego wieczoru myślę o Tobie...Zasypiam z myślą o Tobie, budzę się z myślą o Tobie...Nie chcę byś znów odszedł. Nie chcę Cię stracić. Moje życie bez Ciebie nie ma sensu. Nasze życie nie ma sensu...bo...Michał...to...- zwahała się. Patrzyła w Jego oczy, które nic nie mówiły. - Michał to Twój syn.
Stali jak zaczarowani. Skupieni wyłącznie na sobie, na niczym więcej.
- Kocham cię... - powiedział, po czym ją pocałował. Pustka, która była w ich sercach przez ten czas, właśnie zniknęła. Wypełniła się tą wielką miłością. Miłością prawdziwą i niepowtarzalną. - Kocham was oboje - dodał i znów utkwili w pocałunku. Delikatnym, tak bardzo czułym i gorącym. Przyciągnął ją do siebie jak najbliżej, obejmując Jej wilgotną od łez twarz. - Kocham was i nigdy nie zostawię...Już zawsze będziemy razem...
Miłość. Tak błahe uczucie, a jednocześnie coś co decyduje o wszystkim. Bez miłości, świat nie byłby światem. Bez miłości, ludzie nie byli by ludźmi. Bez miłości, życie nie było życiem.
Kochajmy, bo to Nasze szczęście.
Miłość to wszystko...
...wszystko to miłość...
Słyszała dobiegające odgłosy z przedpokoju, ale nadal tkwiła na fotelu, zajęta własną sobą. Im głos gościa stawał się głośniejszy, bliższy, tym bardziej go rozpoznawała. Uniosła głowę, dostrzegając Go. Robert Lewandowski. Nic się nie zmienił. Z upływem lat, pozostał takim jakim Go pamiętała, jakiego kochała...
- Jak ...? - serce podchodziło jej do gardła, nie mogąc mówić. Nie raz sobie wyobrażała ich spotkanie po latach, ale nigdy nie pomyślała, że On...przyjedzie do Niej...
- Komuś zależało bardziej, niż mi i tobie - spojrzał na starszą kobietę, która wyglądała zza ściany. Posłał jej wdzięczny uśmiech, a gdy zniknęła swój wzrok przeniósł na Klaudię...Patrzyli na siebie, długo patrzyli. Milczeli myśląc. Tak jakby to wszystko było złudzeniem, tak jakby ich tu nie było. Ale są...- Klaudia...ja...
- Mamo ! Wróciłem !!! - rozległo się wołanie od samych drzwi.Wysoki chłopak, brunet o czekoladowych oczach stanął w przejściu, bacznie przyglądając się Lewandowskiemu, którego jest fanem od zawsze. Tak jak On, kocha piłkę nożną, cały futbolowy świat, ale po kimś to odziedziczył...
- Cześć - były już piłkarz podszedł do chłopaka, który oniemiały wpatrywał się w niego przez cały czas. Niepewnie podał mu dłoń, ale już po chwili zasypał go ogromem pytań a nawet próśb o pokazanie kilku tricków. Mężczyzna nie potrafił mu odmówić więc obaj udali się na trawnik przed domem.
Robert widział w nim coś wyjątkowego, coś podobnego. Widział w Nim...siebie przed kilkunastoma laty. Ta sama miłość do piłki, to samo zacięcie i zapał. Domyślał się już ? Ciekawość nie dawała mu spokoju. Właściwie, z Klaudią jeszcze nie rozmawiali, a Jej matka była bardzo tajemnicza w czasie rozmowy, ale zależało Jej na Jego przyjeździe. Dlaczego ? Czyżby jego domysły okazały się prawdziwe ? Minęło tyle lat, a On nie wiedział, że gdzieś daleko...ma syna.
- Nie miej do mnie żalu...Chciałam dobrze. On potrzebuje ojca. Ty go nie miałaś, więc daj szansę by Twój syn go miał...I nie oszukuj się Klaudia...Nie przestałaś kochać tego mężczyzny, tak jak On Ciebie, więc nie rezygnuj ze szczęścia mając go na wyciągnięcie ręki... - oznajmiła kobieta, która mocno ścisnęła dłoń jedynej córki i wyszła do swojego niewielkiego pokoju, gdzie czekała na to co się wydarzy...
~*~
Patrząc na nich obu, tak bardzo szczęśliwych, sama się cieszyła, mimo tych łez, które spływały po jej piegowatych policzkach. Blisko wieczoru, zmęczeni przyszli do domu, od razu siadając na kanapie i sięgając po szklanki z wodą. Robert cały czas, kątem oka spoglądał na kobietę, jednocześnie rozmawiajac z chłopakiem, którego polubił, nawet bardzo.
- Michał, idź odrób zadania - oznajmiła po pewnym czasie, a On, choć niechętnie udał się schodami do swojego pokoju, gdzie zajął się nauką.
Stała przed oknem, skupiając swój wzrok na locie ptaka, który szybował na bezchmurnym niebie, które coraz bardziej ciemniało z odchodzącym słońcem. Zaciskała ręce na piersi, milczała, a gdy usłyszała Jego kroki w jej kierunku, zadrżała. Położył dłonie na jej ramionach, pochylając się nieznacznie, tak jakby chciał jej coś wyszeptać do ucha...Może zwykłe "Kocham Cię " ?
- Robi się późno. Bedzie lepiej jak pójdziesz - oznajmiła z chłodem w głosie, uwalniając się z jego objęć i oparła się o przejście na taras. Próbowała powstrzymywać łzy, ale same wypływały z oczu, spływając po jej twarzy. Czekała aż podejdzie i zostanie. Nie odejdzie mimo jej prośby. Ale On ponownie odszedł, zostawił ją tak, jak kilkanaście lat temu...
Nie tego chciała, oboje nie tak to sobie wyobrażali.
Walczyć o tę miłość ? Czy warto ?
Zawsze warto. Bez względu na wszystko.
- Stój ! - krzyknęła za Nim, kiedy zbliżał się do swojego srebnego samochodu. Patrzył jak biegnie w Jego kierunku, widział Jej łzy, Jej smutne spojrzenie - Robert, ja tak dłużej nie mogę, rozumiesz ? Każdego dnia tęsknię, każdego wieczoru myślę o Tobie...Zasypiam z myślą o Tobie, budzę się z myślą o Tobie...Nie chcę byś znów odszedł. Nie chcę Cię stracić. Moje życie bez Ciebie nie ma sensu. Nasze życie nie ma sensu...bo...Michał...to...- zwahała się. Patrzyła w Jego oczy, które nic nie mówiły. - Michał to Twój syn.
Stali jak zaczarowani. Skupieni wyłącznie na sobie, na niczym więcej.
- Kocham cię... - powiedział, po czym ją pocałował. Pustka, która była w ich sercach przez ten czas, właśnie zniknęła. Wypełniła się tą wielką miłością. Miłością prawdziwą i niepowtarzalną. - Kocham was oboje - dodał i znów utkwili w pocałunku. Delikatnym, tak bardzo czułym i gorącym. Przyciągnął ją do siebie jak najbliżej, obejmując Jej wilgotną od łez twarz. - Kocham was i nigdy nie zostawię...Już zawsze będziemy razem...
Miłość. Tak błahe uczucie, a jednocześnie coś co decyduje o wszystkim. Bez miłości, świat nie byłby światem. Bez miłości, ludzie nie byli by ludźmi. Bez miłości, życie nie było życiem.
Kochajmy, bo to Nasze szczęście.
Miłość to wszystko...
...wszystko to miłość...
Koniec
~*~
Jeszcze do mnie nie dociera, że właśnie zakończyłam to opowiadanie. Jednak nic nie trwa wiecznie. To co chciałam osiągnąć w tym opowiadaniu, osiągnęłam.
Dziękuję Wszystkim tym, którzy czytali, komentowali, obserwowali.
Bez Was to opowiadanie by nie powstało.
Dziękuję z całego serca ! Za wszystko !
♥
Pozdrawiam, Patrycja :)