poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział VI

Dla nich czas stanął w miejscu. Oboje stracili rachubę czasu, byli niczym figury woskowe. Stali naprzeciw siebie niczym zahipnotyzowani. Dla niego ta chwila mogłaby trwać wiecznie, mógłby zatapiać się w jej błękitnych oczach. Właśnie spełniało się jego marzenie, którym była Klaudia. Nigdy na niczym mu tak bardzo nie zależało jak na znajomości z nią. Trzymając jej dłoń w czasie powitalnego uścisku, czuł jej ciepło przeszywające jego ciało. Nadal jednak nie wiedział co czuje. Czego oczekuje od siebie i od niej. Miłości ? Boi się jej. Tego, że on może cierpieć bądź sam zrani kogoś i będzie miał wyrzuty sumienia. Powstrzymuje się przed tym uczuciem, jednak chciałby mieć przy sobie osobę, dla której będzie ważny, najważniejszy. Osobę, którą będzie widywał każdego dnia, dla której będzie wstanie zrobić wszystko, z którą będzie spędzał każdą chwilę, dla której będzie żył. Czy dla niego Klaudia jest tą osobą ? Chciałby, aby tak było, ale ma świadomość tego, że tak nie będzie. Wie, że nie może wejść z butami w cudze życie. Nie zniszczy czyjegoś związku tylko po to by osiągnąć cel. Nie tego nauczył go ojciec, lecz tego, że jeśli się kocha to trzeba pozwolić odejść i pozwolić tej osobie być szczęśliwą. Ale, czyż nie jest tak, że jeśli się kocha to powinno się walczyć ?
Powstrzymał się przed zbliżeniem do niej i starał się unikać kontaktu wzrokowego z nią. Jednak z każdą kolejną chwilą, było to dla niego coraz trudniejsze. Nie mógł przestać na nią patrzyć. W tej chwili nie przypominała tej osoby, z którą rozmawiał po meczu. Wyglądała bardziej normalnie. Lekko pofalowane włosy spięte były w niesfornego koka, a pojedyncze pasma opadały na twarz, które nieustannie zakładała za ucho. Jej usta nie były tak krwisto czerwone jak wtedy, lecz przybierały barwę blado różową. Ubrana w zwykłe dżinsy i w zbyt szeroką bluzę jak na jej szczupłą posturę, nie przypominała tej szykownej kobiety sprzed kilku lat. Miała przy sobie jeszcze coś co go radowało. Brelok, który mu o niej przypominał. Właśnie ten niewielki przedmiot sprawiał, że czuł jakby miał cześć niej przy sobie.
- Cieszę się, że nareszcie mogę cię poznać- oświadczył uśmiechając się do młodziutkiej kobiety, która była nieco zawstydzona w towarzystwie piłkarza światowej klasy. Mimo, że była dziennikarką i spotkania z takimi sławami, jaką był sam Robert Lewandowski, należały do jej obowiązków, to każde było dla niej dawką stresu. Chciała być profesjonalistką i zawsze próbowała się wyzbyć tych obaw przed rozmowami z osobistościami.- To może ja już pójdę. Nie będę wam przeszkadzał.
- Przestań. Zostań- zaprotestował stanowczo Michał.- Nie masz nic przeciwko, prawda ?- spojrzał na wybrankę swojego serca, która machinalnie zaprzeczyła. - Tak też myślałem. To dobra okazja byście się lepiej poznali.
Czas leciał nieubłaganie, a atmosfera pomiędzy trójką dorosłych osób była znakomita. Nie nawiązała się żadna nieprzyjemna konwersacja, wszyscy sprawiali wrażenie zadowolonych. Każdy brał udział w rozmowie, lecz wszyscy skupiali się na czymś innym. Można śmiało rzec, że to właśnie polski napastnik wyglądał najbardziej na nieobecnego myślami. Tak też było. Przez cały czas zachwycał się wybranką swojego przyjaciela.
- Wszystko w porządku ?- zapytał w końcu Michał spoglądając podejrzliwie na dwudziestopięcioletniego piłkarza.
- Tak, tak- upił kolejny łyk wina, po czym odstawił puste naczynie na stół.
- Już myślałem że coś się stało. To ja was zostawię samych, poznajcie się lepiej a ja pójdę tylko do sklepu i zaraz wracam- mężczyzna ubrał ciemną marynarkę i zniknął za drzwiami mieszkania. Robert i Klaudia siedzieli na kanapie w ogarniającej ich ciszy. Dla niej była to niezbyt komfortowa sytuacja siedzieć obok nieznanego mężczyzny. Natomiast on wyglądał na zadowolonego z takiego obrotu spraw. Do dwóch pustych kieliszków nalał czerwonego wina, podając jedno naczynie pannie Polańskiej.
- Dzięki- szepnęła. Powstrzymywała się przed tym by nie spojrzeć w jego hipnotyzujące oczy, lecz pragnienie tego było zbyt wielkie i  w końcu podniosła wzrok. Teraz ich oczy były w równej linii. Na jej gładką cerę opadały kosmyki ciemnych  brąz włosów, które mężczyzna założył za jej ucho, po czym nieznacznie się pochylił. Serce Klaudii biło coraz mocniej, lecz nie powstrzymywała zawodnika Borussi. Ten coraz śmielej zachowywał się wobec niej. Kieliszek z winem odstawił na stół, dłoń położył na jej udzie, na co dziewczyna lekko wzdrygnęła, ale nadal nie protestowała. Spojrzała ponownie w jego oczy i spuściła prędko wzrok z obawy przed tym, że znów nie zapanuje nad sobą. Robert widząc jej strach przed nim samym, palcami uniósł jej podbródek, szepcząc:
- Boisz się mnie ?
- Nie - odparła pewnie, co ten odebrał jako zielone światło wobec jego poczynań.Przybliżył się na bardzo bliską odległość, przez co ich czoła się stykały, opierały o siebie. Dziewczyna czuła zapach jego intensywnych perfum, które działały na nią niczym afrodyzjak. Nie kontrolowała tego co robi, a zwłaszcza z kim. Dłońmi chwyciła jego koszulę, jednolitego koloru i przyciągnęła do siebie, przygryzając przy tym dolną wargę i trzepocząc rzęsami. Gdy już wydawało się, że nadejdzie ten moment, moment ich pierwszego pocałunku, rozległo się głośne wołanie od drzwi wejściowych i czar prysł. Polańska gwałtownie odsunęła się od Lewandowskiego i uśmiechem przywitała Michała, który właśnie powrócił z butelką wina.
- Wpadnę innym razem- piłkarz wstał z kanapy, poklepał przyjacielsko po ramieniu swojego kolegę i skierował się w kierunku wyjścia. Odwrócił się tylko na moment spoglądając na Klaudię, która widocznie unikała już jego spojrzenia. Rzucił krótkie Cześć, po czym wyszedł z mieszkania.
- Idę pod prysznic. Potem porozmawiamy- powiedziała widząc zamiary Michała w jej stosunku. Oparła się o śnieżnobiałe drzwi łazienki, głęboko westchnęła i podeszła pod lustro. Wpatrywała się w nie z zaciekawieniem a zarazem ogromną złością co do siebie. Co ty robisz dziewczyno ? Jesteś z Michałem. Robert Lewandowski jest dla ciebie nikim. Nie chcesz go poznać. Nie chcesz go widywać. Rozlegały się zdania w jej głowie, lecz sama w środku czuła, że prawda jest całkiem inna. Mężczyzna, którego znała tylko z mediów, urzekł ją swoją osobą. Zobaczyła w nim kogoś więcej niż tylko znanego piłkarza, świetnego napastnika. Ciągle jeszcze nie doszła do siebie, po tym co się między nimi wydarzyło, zaledwie kilka minut wcześniej. Po raz pierwszy od bardzo dawna przestała panować nad sobą i nad tym co robi. Co by się stało, gdyby na czas nie pojawił się Michał ? Doszłoby do czegoś między nimi ? A gdyby ich nakrył ? Próbowała odpędzać od siebie tak czarne scenariusze i pragnęła zapomnieć o mężczyźnie.




~*~




Krok za krokiem przemierzał ulice Dortmundu, bez żadnego celu. Odbijał się tylko cień jego sylwetki, którą oświetlały uliczne latarnie. Przepełniony był smutkiem i żalem wobec swojej osoby. Nie mógł sobie darować tego, do czego się posunął. Nadal nie wiem co nim kierowało w tamtej chwili, że odważył się na tak poważny krok. Czuł się tak jakby zdradził przyjaciela. Mimo że do niczego nie doszło, był wściekły na siebie. Idąc chodnikiem minął parę, która szła w kierunku przeciwnym, trzymając się za ręce. Coś go ściskało w środku, bo marzył o czymś takim. Teraz zamiast zamartwiać się nad samym sobą idąc samemu, chciałby mieć przy sobie towarzyszkę, ale jej nie ma. Jest sam, nie ma nikogo, kogo mógłby kochać. Przed wszystkim udaje, że tak jak jest jest dobrze, ale tak naprawdę wcale nie jest. Chce w końcu kochać i być kochanym.
- Lewy ? Jest pierwsza w nocy, więc co ty tutaj robisz ?- zapytał zaspany Jakub widząc przyjaciela u progu jego domu. Widząc zmartwioną minę, uchylił szerzej drzwi, zapraszając go do środka. Zapalił ścienny kinkiet w salonie i wpół oświetlonym salonie, usiedli razem. - Coś się stało. Co ?
- Dlaczego myślisz, że coś się stało ?
- Gdyby się nie stało, przyszedłbyś do mnie o tej godzinie ?- uniósł brew, oczekując jakichkolwiek wytłumaczeń Lewandowskiego.
- Poznałem Klaudię. Widziałem ją, rozmawiałem z nią i...- zawiesił głos- I potem zostaliśmy sami. Przybliżyłem się, dotknąłem ją, byliśmy blisko, ale ona nie protestowała. Rozumiesz ? Nie protestowała, więc myślałem, ze mogę, ale wrócił Michał. Poszedłem sobie. Bo co miałem zrobić ?- nerwowo gestykulował rękoma, dodając dramatyzmu jego wypowiedzi.
- Żartujesz, prawda ? To wszystko, to żart ? Tak ? Robert ?!- Błaszczykowski wstał z fotela chodząc po pokoju, próbując zrozumieć to wszystko, lecz nie potrafił. Gośc tylko przeczącą pokręcił głową, wpatrując się w czubek swoich granatowych trampek.- Wiesz, że nie możesz znów tego zrobić ? Nie wolno ci się do niej zbliżać, nawet na krok. Klaudia to dziewczyna twojego przyjaciela, nie możesz tego zniszczyć. Nie zrobisz tego, tak ?- panowała głucha cisza- Nie zrobisz tego, TAK ?! - Błaszczykowski uniósł głos o kilka tonów, lecz tak by nie obudzić swojej żony i jedynej córeczki.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale! Dla ciebie ktoś taki jak Klaudia nie istnieje! Rozumiesz ?- pogroził palcem, ale widocznie na próżno.
- Nie potrzebnie tu przychodziłem- oświadczył wychodząc z domu.
- Robeeert!- zawołał Kuba, gdy rozległo się trzaśnięcie drzwiami. Usiadł ponownie na sofie, lecz zaraz pojawiła się Agata obudzona rozmową przyjaciół.
- Kuba, coś się stało ?- zapytała troskliwie, siadając obok współmałżonka.
- Robert to idiota- odparł z nutką ironii w głosie- Nieważne- dodał widząc pytające spojrzenie. Ucałował kobietę w czoło i wraz z nią udał się do sypialni.




~*~




Nie była pewna czy postępuje słusznie idąc do firmy, którą polecił jej były pracodawca, ale postanowiła zaryzykować. Przed nią siedziało kilka innych kobiet, również pragnących pracować w takiej prestiżowej redakcji jaką jest niemiecki Bild. Posłusznie siedziała na krześle oczekując na swoją kolej by przedstawić swoje preferencje. Zbliżała się godzina jedenasta, gdy rozległo się wywoływane jej nazwisko. Wzięła swoją czarną torebkę, którą zarzuciła na ramię, poprawiła bluzkę wraz ze spódnicą, odgarnęła włosy i dumnie weszła do gabinetu przedstawiciela tabloidu.
- Witam, proszę usiąść- starszy mężczyzna wskazał jej miejsce przed sobą. Przeczytał jej podanie, w między czasie spoglądając na nią, zadał kilka pytań, jej zdaniem, mało istotnych, aż  w końcu oświadczył- Zatrudniam panią.
Jej oczy poszerzyły się do granic możliwości, a serce przestało bić. Nie sądziła, że ktoś ot tak, ją zatrudni.
- Naprawdę ? Już ?
- Tak. Szukamy kogoś takiego jak pani na nasze stanowisko. Ma pani spore doświadczenie, więc sobie pani poradzi w naszej firmie. Tak myślę- posłał jej uśmiech, a ona odwdzięczyła się tym samym.- Kiedy panie chce zacząć pracować ?
- Mogę już teraz!
- Fantastycznie. Kogoś takiego nam trzeba było. Moja sekretarka panią oprowadzi i zapozna z firmą, a potem czeka na panią pierwsze zadanie i okazja na wykazanie się.
- Cieszę się, a co miałabym zrobić ?
- Nic wielkiego. Przeprowadzi pani wywiad z Robertem Lewandowskim.




~*~




pozostawiam do Waszej oceny kolejny rozdział :)
mam nadzieję, że się podoba choc trochę. i proszę o  komentarze bo ostatnio coś z nimi słabo. dziękuję ! 








czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział V

Po jego powrocie  z wakacji, w jego mieszkaniu panował totalny chaos. Porozrzucane ubrania, pootwierane walizki, w wyniku czego nie dało się nic odnaleźć. Obudził się z promiennym uśmiechem na twarzy, zadowolony  z siebie jak nigdy dotąd. Niby nie osiągnął aż tak wiele, ale to co najważniejsze zostało osiągnięte. Odnalazł kobietę, którą tak uparcie poszukiwał. Właściwie nie wiedział dlaczego tak bardzo mu na niej zależy, ale pragnął jej, bardzo. Jego pragnienie niby było oczywiste, lecz jednocześnie zagadkowe. Przecież nie chodziło tu o żadne uczucie pokroju miłości, ale nie chodziło też o pożądanie cielesne. Nieutożsamione pragnienie.
Mimo krótkiego snu, czuł się wyjątkowo wypoczęty. Wstając z łóżka potknął się o swoje buty, cicho klnąc pod nosem, a następnie powędrował do swojej przestrzennej łazienki. Wszedł pod prysznic by ochłodzić swoje ciało. Po krótkim prysznicu owinięty jedynie krótkim ręcznikiem, wszedł do swojej garderoby w której wynalazł swoje ulubione ubrania. Czarny T-shirt z białym napisem Nike, dżinsowe spodnie i czarne trampki do kostki. W takiej stylizacji czuł się najlepiej. Przed wyjściem jeszcze przejrzał się w lustrze, zmierzwił włosy i z uśmiechem na twarzy opuścił miejsce swojego zamieszkania. Przez to, że winda była w remoncie, został zmuszony zejść na sam dół po schodach.Zbiegł do blokowego parkingu a stamtąd ruszył swoim sportowym samochodem prosto do Błaszczykowskich, aby opowiedzieć im o tym co przytrafiło mu się w słonecznej Kalifornii. W połowie drogi założył czarne okulary przeciwsłoneczne i zatrzymał się na czerwonym świetle. Gdy tylko zapaliło się zielone ruszył z piskiem opon, aby już po zaledwie trzech minutach zatrzymać się obok pokaźnej rezydencji kapitana polskiej reprezentacji. Wysiadł z samochodu i ścieżką wiodącą od bramki do drzwi powędrował do swoich przyjaciół. Już miał zadzwonić dzwonkiem ale usłyszał śmiechy zza domu, więc obchodząc dom udał się na przydomowy taras gdzie zastał szczęśliwą rodzinę jedzącą śniadanie.
- Wróciłeś, Robert !- wstała od stołu, przytulając na powitanie swojego długoletniego przyjaciela. Zaraz po niej przywitał się Jakub, a jako ostatnia córka małżeństwa, która uwielbiała Lewandowskiego. Złapała go za rękę ciągnąc go w kierunku wolnego miejsca przy stole, a następnie sama pobiegła do  piaskownicy.- Opowiadaj. Jak było ?
- Mam wam tyle do powiedzenia, że sam nie wiem od czego zacząć- odparł biorąc jedną z kanapek.- Tyle się wydarzyło, tyle się dowiedziałem, że...
- To mów a nie jesz !- zaśmiał się Kuba zabierając mu kanapkę. Polski napastnik zrobił kapryśną minę i zwrócił się w kierunku Agaty i zaczął mówić o wszystkim co mu się przytrafiło.
- Naprawdę ? Nie wierzę, że ją odnalazłeś. Szczerze mówiąc oboje w to wątpiliśmy.
- Przecież wiem, ale ja nigdy nie odpuszczam, nie ?- odparł ciągle się uśmiechając w kierunku przyjaciół.




~*~




Myślała o tym cały wieczór, całą noc, ale nadal nie była pewna czy decyzja, którą podjęła jest słuszna. To co zamierza zrobić, skreśla wszystkie jej marzenia, cele i ambicje życiowe, ale w końcu czego się nie robi dla miłości ? Siedziała przy stole popijając mocną, czarną kawę i przyglądała się arkuszowi papieru na którym drobnym druczkiem było napisane kilka zdań. Po opróżnieniu filiżanki włożyła dokument do białej teczki i wróciła do kuchni aby  z niewielkiej szafki obok lodówki wyjąc torebkę psiej karmy. Nakarmiła psa, wzięła torebkę i teczkę z dokumentami i opuściła mieszkanie. Dzisiaj miała na głowie mnóstwo obowiązków, ale nie przeszkadzało jej to, bowiem radziła sobie od zawsze z natłokiem zadań.
Po kilkunastominutowej przejażdżce samochodem zajechała na parking obok budynku, w którym pracowała. Wzięła swoją torebkę i weszła do środka. Z uśmiechem przywitała swoich znajomych z którymi pracowała tak długi czas.Wzięła głęboki wdech i weszła do gabinetu swojego przełożonego, który cenił swoją jedną z najlepszych dziennikarek. Ruchem dłoni wskazał wolne miejsce naprzeciw jego biurka a młoda kobieta posłusznie usiadła. Bez słowa wyjęła dokument i wręczyła starszemu mężczyźnie.
- Klaudio, ale...- zaczął mówić nie skończywszy czytać do końca. Śmiało można stwierdzić, że był w wielkim szoku.
- Przepraszam, ale jestem zmuszona do tego. - odparła lekko się uśmiechając.
- Czy chodzi tutaj może o jakieś problemy w pracy, o których nie wiem ?
- Nie, nie. Skądże. Sprawy prywatne. Muszę wyjechać z kraju, więc to by mi uniemożliwiło pracę dla pana.
- Ciężko będzie mi ciebie zastąpić. Wiem jak starałaś się o awans. Zasłużyłaś na niego.
- Może, ale właśnie przez te starania tak wiele straciłam.
- Taka praca- uniósł kąciki swoich ust- Masz tutaj wizytówkę mojego przyjaciela i gdybyś szukała pracy zadzwoń i powołaj się na mnie.- wręczył jej małą karteczkę, po czym młoda dziewczyna wstała i wyszła, mówiąc na pożegnanie, krótkie
- Dziękuję.
- Powodzenia !- zawołał jeszcze były przełożony, gdy ta zniknęła za drzwiami. Podeszła do swojego stanowiska pracy i usiadła na obrotowym krześle, na którym wysiadywała godzinami. Wzięła kartonowe pudełko do którego powolnymi ruchami wkładała wszystkie swoje osobiste rzeczy. Na samym końcu włożyła ramkę ze zdjęciem jej i Michała. Znowu towarzyszyło jej uczucie bezsilności w walce o miłość życia. Kochała go i nadal kocha, lecz chora ambicja osiągnięcia sukcesów zaślepiła ją.
Ze smutkiem w oczach opuściła budynek, wcześniej żegnając przyjaciół z pracy. Otworzyła bagażnik do którego włożyła zapakowane pudełko i ruszyła do swojego domu.
Usiadła na podłodze obok łóżka wpatrując się w zapakowane walizki. Ciągle myślała czy dobrze zrobiła. Postanawia zostawić tutaj wszystko, wliczając w to pracę, przyjaciół, rodzinę i dom, ale tylko po to by odzyskać to na czym najbardziej jej zależy. Od czterech lat byli razem, tak wiele przeszli, ciągle się wspierali i pomagali sobie, a co najważniejsze- kochali się. Otworzyła szufladkę w małej szafce, z której wyjęła srebrny brelok, który oddał jej Michał na pożegnanie. Skąd go miał ? Zgubiła go tak dawno, straciła jakąkolwiek nadzieję, że odzyska pamiątkę po ojcu, a tu nagle mężczyzna zwraca jej najcenniejszą zgubę. Była mu wdzięczna, lecz nie zdążyła mu już tego powiedzieć.





~*~




Nie był do końca przekonany czy podjął słuszną decyzję. Działał pod wpływem emocji, nie zastanawiał się nad konsekwencjami swoich czynów. Nie chciał aby tak to wszystko się potoczyło ale też nie mógł znieśc swojego dotychczasowego życia. Wszystko było w nim podporządkowane Klaudii. To ona podejmowała decyzje, to ona rządziła, nie liczyło się dla niej zdanie Michała. Jest kobietą sukcesu, a Michał ? On pragnie ciszy, spokoju, zrozumienia. Nie biegnie przez życie lecz cieszy się wszystkim co napotka na drodze. Marzy o rodzinie, dzieciach i miłości. Odkąd poznał Polańską, zmienił się. Wszystko co robił, robił z myślą o niej. Do teraz. Właśnie w jego życiu nastał moment, w którym postanowił pomyśleć o sobie, nie o innych. Jeszcze nie wie jak potoczy się jego życie, ale na razie  chce spełnić swoje marzenie.
Jego ojciec załatwił mu mieszkanie niedaleko kliniki w której pracował będzie jego syn. Malownicza okolica z zabytkowymi kamienicami, mały park naprzeciw, kilka sklepików i co najważniejsze, z dala od tłumu ludzi i zgiełku. Mimo, że okolica nie tętni życiem, zamieszkana jest przez przyjaznych ludzi w różnym wieku, którzy służą radą i pomocą w każdej chwili. 
Mieszkanie nie przypomina tego w którym mieszkał wraz z Klaudią. Jest inne. Niewielkie, ale też niezbyt małe. Wystarczająco duże jak dla samotnego mężczyzny. Salon połączony z aneksem kuchennym i jadalnią, sypialnia z przejściem do garderoby i łazienka. Wszystko urządzone jest w jasnych, subtelnych barwach z kilkoma mocnymi akcentami w postaci dodatków. Cała ściana północna jest oszklona z wyjściem na balkon, który otoczony jest miedzianą balustradą. Na niej wiszą doniczki z kwiatami, które kwitną przez cały sezon. Widok z tego miejsca jest zachwycający, zapiera dech w piersi. Rozpościera się widok na większą cześć miasta, liczne blokowiska mieszkalne, ulice, a w oddali widać stadion miejscowej drużyny piłkarskiej, który wydaje się tak mały jak pudełko zapałek. 
Z czarnej walizki wyjął świeże ubrania i powędrował do łazienki by się odświeżyć. Pomieszczenie również było niewielkie, w którym mieściła się owalna wanna stojąca pod oknem, toaleta w kącie i umywalka nad którą wisiało lustro w mosiężnej ramie. Podłoga była wyłożona małymi kafelkami koloru białego, tak samo jak ściany. Mężczyzna napełnił wannę letnią wodą w której zanurzył się na kilka minut. Po wszystkim otarł swoje mokre ciało i nałożył na siebie ubrania. Przejrzał się w lustrze poprawiając swoje włosy i postanowił zwiedzić okolicę. Zbiegł po schodach i ruszył wąską uliczką przed siebie. Podziwiał miasto, mieszkających tu ludzi, wszystko co napotkał. Był pod wrażeniem całej okolicy. Po dłuższej wędrówce przysiadł na kamiennym murku i wyjął z kieszeni telefon. Miał cichą nadzieję, że dzwoniła, lecz mylił się. Dotarło do niego, że on jest już dla niej przeszłością. Spojrzał na listę kontaktów i zadzwonił pod numer z którego bardzo rzadko korzystał. Po kilku sygnałach usłyszał drugiego rozmówcę.
- Halo ??- odezwał się rozweselonym głosem, a w tle słychać było śmiechy innych ludzi.
- Cześć. Jestem w Dortmundzie i pomyślałem, ze może byśmy się spotkali. Nie miałbyś ochoty wpaść do mnie ?- zapytał.
- Pewnie że mam, a gdzie jesteś ?
- Przyjdź do mnie wieczorem. Na Kleppingstraße. Mieszkanie dwunaste na trzecim piętrze.
- Dobra, to wpadnę do ciebie. - zakończył, a Michał schował telefon i ruszył w drogę powrotną. Po drodze zajrzał do miejscowego sklepu by zrobić zakupy i ponownie zawitał w swoim nowym mieszkaniu. Zabrał walizki do garderoby aby zapełnić puste półki swoimi ubraniami. Po kilkunastu minutach wszystko było na swoim miejscu a jemu pozostało czekać na swojego gościa. Nim wybiła godzina dziewiętnasta rozległ się dźwięk dzwonka. Michał wyłączył telewizor i poszedł przywitać gościa.
- Siemka Misiek !- zawołał radośnie dwudziestoparolatek i poklepał przyjaciela po plecach. - Witam w Dortmundzie, ale tak jeszcze zapytam. Co tu robisz ?- dodał wręczając mu wąską torebkę z butelką napoju procentowego.
- Jak to co ? Mieszkam- zaśmiał się wprowadzając piłkarza do mieszkania. Usiedli na kaszmirowej sofie i rozpoczęli rozmowę. Na początku dotyczyła ona wszystkiego poza życiem osobistym młodego Zielińskiego, lecz Lewandowski nie mógł znieść tej niepewności i ostatecznie zapytał. 
- W taki razie skoro tutaj mieszkasz, to gdzie twoja dziewczyna ?- odstawił kieliszek na blat stołu spoglądając na zamyślonego przyjaciela.
- Moja dziewczyna ?- powtórzył- Nie mam dziewczyny- oświadczył z goryczą w głosie. Polski napastnik wyglądał tak jakby na chwilę przestał życ. Nawet nie drgnął na te słowa. W jego głowie pojawiło się mnóstwo myśli, pytań, pomysłów.- Spodziewasz się jeszcze kogoś ?- dodał po chwili gdy kolejny raz rozległ się dzwonek do drzwi.- Zieliński pokręcił głowo przecząco i udał sie w kierunku drzwi. Chwycił za klamkę a jego oczom ukazała się młoda, zgrabna kobieta z subtelnym uśmiechem na twarzy i walizką w dłoni.
- Co ty tutaj robisz ?- zapytał zaskoczony jej obecnością.
- Przyjechałam bo cię kocham. Gdy ciebie nie ma obok wszystko inne traci na wartości- dodała cicho szlochając a młody mężczyzna bez wahania ją przytulił. Znów poczuł się szczęśliwy mając ją przy sobie. Uniósł jej pod brudek, spojrzał głęboko w oczy i pocałował czule. Właśnie na tym polegała ich miłośc. Nie ważne co by się działo, oni stawiali czoło wszystkim przeszkodom i byli razem.
- Jak długo mam...- pojawił się przed nimi Robert. W jego oczach było widać zakłopotanie. - Jestem Robert. Robert Lewandowski. Może mnie pamiętasz z naszego wywiadu- podał jej dłoń.
- Klaudia Polańska. Przepraszam, ale nie pamiętam zbytnio naszej rozmowy- posłała mu przyjacielski uśmiech. Uścisnęła jego dłoń, lecz szybko przerwała ten nic nie znaczący gest. Poczuła się skrępowana, tak jakby nie była sobą. Widząc błysk w jego oczach na chwilę odpłynęła. Nikt tak nigdy nie działał na nią, poza Michałem. Aż do teraz. Do momentu, w którym poznała Roberta Lewandowskiego.



- Zaczekaj- krzyknął, ale niestety było już za późno. Odjechała. Spojrzał na brelok, ścisnął w dłoni, po czym ręce schował do kieszeni i powolnym krokiem zmierzał wzdłuż stadionu- Odnajdę cię- powiedział pod nosem, pewny swego i obejrzał się za siebie- Wkrótce będziemy razem...





~*~ 




na wstępie przepraszam za tak długie opóźnienie, lecz nie wynikło to z mojej winy. nie wiem co się stało lecz blogger nie chciał publikowac rozdziałów ani ich zapisywac. jak na razie wszystko działa, lecz taki sam problem mam na Keine Rose ohne Dornen i nie wiem co robic. może usterka ustąpi i będę mogła publikowac. więc jeszcze raz przepraszam. 
a co do rozdziału...pozostawiam bez komentarza z mojej strony. czekam na Wasze opinie.
pozdrawiam




poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział IV

- Skąd masz ten brelok ?!- usłyszał po raz kolejny to samo pytanie. Siedział na barowym krześle i wpatrywał się w przyjaciela, który wymachiwał mu błyskotką przed oczyma. Zaczął powoli wszystko łączyć w jedną, spójną całość. Dzień, w którym zobaczył ją w telewizji i poznał jej imię. Poczta, w której otrzymał kartkę z pozdrowieniami od Michała i tajemniczej Klaudii. Dopiero teraz dotarło do niego, że wszystko dotyczyło jednej kobiety, którą jest nie kto inny a Klaudia Polańska. Przez chwilę czuł jak ogrania go wielka radość i satysfakcja, która jednak znikła szybciej niźli się pojawiła. Dziennikarka, którą poszukiwał przez tyle czasu okazała się dziewczyną jego przyjaciela. Co ma teraz powiedzieć ?- Mów ! Skąd go masz ?!
- Nie krzycz tak. Znalazłem.- odparł najspokojniej jak umiał, ciągle wpatrując się w zdenerwowanego Zielińskiego.
- Znalazłeś ? Gdzie ?
- Kilka lat temu po meczu. Leżał na podłodze więc wziąłem go sobie. Dlaczego tak bardzo cię on ciekawi ?
- Brelok jest własnością Klaudii. Zgubiła go wtedy, podczas wywiadu.
- Skąd wiesz, że to jej ? Są miliony takich breloczków.
- Nie takich. Ten ma wygrawerowane jej inicjały.- odparł wskazując dwie niewielkie literki wyrzeźbione w metalu. Polski napastnik spojrzał na nie, bowiem tyle razy go oglądał, a ten szczegół- jakże ważny- przeoczył. Czy gdyby zobaczył je wcześniej, prędzej odnalazł by Klaudię ? Jeśli tak, jakby wyglądała ich znajomość ? Byliby przyjaciółmi, wrogami czy może parą ?- Coś się stało ?- Zieliński zapytał przyjaciela, który tak odpłynął w swoich rozmyślaniach, że nie usłyszał towarzysza. Spojrzał pytająco na mężczyznę, aż w końcu odparł że wszystko jest w porządku.
- Czyli to należy do niej. Oddaj go Klaudii.- przesunął błyskotkę po ladzie do przyjaciela.
- Będzie ci za to wdzięczna. To jej jedyna pamiątka po ojcu.- oświadczył chowając go głęboko do kieszeni. Napastnik niemieckiej drużyny uśmiechnął się przyjacielsko, podał rękę na pożegnanie i opuścił klub. Przez całą drogę do hotelu rozmyślał o dziennikarce. Nie potrafił o niej zapomnieć. Można powiedzieć, że osiągnął sukces w odnalezieniu jej, ale ostatecznie nawet jej nie spotkał. Był tak blisko, a jednak się nie udało. Będzie ci za to wdzięczna. Co w związku z tym ? Przecież go nawet nie zna, nie istnieje między nimi żadna relacja. Czy odezwie się do niego ? Zadzwoni ? Podziękuje ? Nie ma co ukrywać, że na to właśnie liczy mężczyzna. Chciałby choć usłyszeć jej głos, a spełnieniem jego marzeń byłoby móc się z nią spotkać. Porozmawiać na osobności. Lecz to tak odległe. Może już nigdy jej nie zobaczy. Wróciła do Polski, bo tam mieszka, tam jest jej dom, rodzina, przyjaciele, praca i On. Michał Zieliński. Jednak zostawiła go tu samego, nic nie mówiąc wyjechała zostawiając krótki list.  Czy to jest pierwszy krok ku ich wspólnemu końcowi ? Nie może nawet tak myśleć, ale zastanawia się, czy jeśli pojawiłby się teraz w jej życiu, co by to zmieniło.




~*~




Wróciła do mieszkania późnym wieczorem, zmęczona pracą i od razu udała się do sypialni, by choć na kilka godzin zamknąć powieki i zasnąć. Nawet nie zadzwoniła do ukochanego przez ten czas. Nie zamierzała przeprosić, wyjaśnić.  Dla niej taki obieg sytuacji był czymś normalnym i naturalnym. Praca dla niej jest numerem jeden. Nie zamierza odpoczywać, skupiać się na innych sprawach. Może jednak powinna. Czy to nie właśnie jej podejście do życia, niszczy czteroletni związek z Michałem. Jeśli się nie zmieni, to przez nią rozpadnie się to co oboje tak długo budowali.
Obudził ją dźwięk dzwoniącego budzika. Obolała, przemęczona do granic możliwości opuściła ciepłe łóżko z zamiarem udania się do kuchni po kawę. Ziewając odgarnęła opadające na oczy włosy, przekroczyła próg kuchni. Włączyła ekspres do kawy, zaparzając sobie gorący napój. Kubek postawiła na ladzie, a sama usiadła na barowym hokerze. Zaciągała się zapachem świeżej, mocnej kawy. Spojrzała na wyświetlacz telefonu, na którym nie widniało ani jedno nieodebrane połączenie. Nie zadzwonił ? Nie martwi się ? Wzruszyła obojętnie ramionami, upiła kilka łyków kawy i wstała aby przygotować dokumenty do pracy. Odwróciła się w kierunku swojego gabinetu, ale najpierw zaskoczył ją widok walizek stojących w salonie obok drewnianej komody. Do jej uszu dobiegł szmer otwieranych drzwi. Spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła Michała, który opuścił łazienkę. Spojrzał tylko na nią zimnym wzrokiem i usiadł przy stoliku z laptopem i tajemniczą pocztą.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś ?- zapytała Klaudia zakładając ręce na piersi. Mężczyzna nawet nie zareagował na zadane mu pytanie. - Dlaczego nic nie mówisz ?!- nadal panowała cisza, w której słychać było wyłącznie szczekanie psa. - Powiesz coś do cholery czy nie ?!- kobieta wybuchła gniewem. Zieliński spojrzał na nią, uderzając dłonią o stół, co wywołało u Polańskiej spore zaskoczenie na taką reakcję. Jej źrenice widocznie się powiększyły, zacisnęła zęby. Nigdy nie tolerowała takiego podejścia do jej osoby.
- Ja mam coś powiedzieć ?! Ja miałem zadzwonić!? Po co ? Powiedz mi po co ? Pewnie i tak byś nie odebrała, albo powiedziała że oddzwonisz. Nie poznaję cię, Klaudia. Nie wiem co się stało z tą dziewczyną w której się zakochałem kilka lat temu, dla której straciłem głowę. Po prostu nie wiem. Jeśli tak ma wyglądać nasz związek, to..- zamilkł na chwilę, licząc że teraz ona podejmie rozmowę lecz nie. Patrzyła na niego ze złością, wzburzeniem. Zabrał ze stołu kopertę z listem i wyszedł z mieszkania zostawiając ją samą. Zaśmiała się ironicznie gdy była już całkowicie sama po schodach wbiegła na piętro do garderoby. Jak zawsze wybrała elegancką stylizację, która składała się z granatowej sukienki przed kolano i czarnym kołnierzykiem. Z półki  z butami wybrała swoje ulubione szpilki, które wydłużały optymalnie jej nogi. Ostrożnie zeszła na dół po torebkę i telefon. Przed wyjściem spojrzała na zdjęcie, które stało na komodzie. Wzięła je do ręki wpatrując się w nie. Beztrosko zakochana para, która poza sobą nie widzi świata, która nie potrafi żyć bez siebie. Dłonią przejechała po metalowej ramce, uśmiechając się i roniąc jedną pojedynczą łzę. Szybko jednak minął stan wzruszenia, i znów wróciła egoistyczna i zapatrzona w swój sukces Klaudia. Zamknęła za sobą drzwi i pojechała do pracy.




~*~




Opuścił swój samochód i podążał ogrodową alejką, która prowadziła do wejścia domu. Zadzwonił dwukrotnie i czekał aż ktoś mu otworzy. Rozejrzał się w okół, wspominając lata dzieciństwa w tym miejscu. Olbrzymi  ogród w którym spędzał każdą wolną chwilę. 
- Michaś ? Wejdź kochany- powitała go gosposia taty. Była to starsza kobieta z poczuciem humoru i wielkim sercem. Była w tym domu odkąd pamiętał. To właśnie ona zastępowała mu matkę, która zmarła przy jego porodzie. Gdy senior Zieliński był w delegacji bądź pracował na miejscu, to pani Krysia się nim opiekowała. Pomagała w zadaniach, uczyła go wielu przydatnych rzeczy, czytała bajki na dobranoc. Przyrządzała mu śniadania i robiła kanapki do szkoły. Gdy było trzeba chodziła na wywiadówki i jeździła do lekarza. Była kimś więcej niż gosposią w tym domu. Była i nadal jest częścią rodziny. Sama nie ma nikogo bliskiego więc Zielińskich traktuje jak własną rodzinę, a Michała niczym syna. - A Klaudusia gdzie ?
- Klaudia ?- przetarł oczy i obojętnie odparł- w pracy.
Pani Krystyna w przeciwieństwie do ojca mężczyzny nie była tak łatwowierna w jego słowa i była przekonana że znów się pokłócili. Na stole postawiła talerz ze świeżo upieczonym sernikiem i dzbanek soku jabłkowego. 
- Jak wam się układa ?- zapytała wycierając mokre dłonie w ścierkę, którą położyła na krześle obok i sama nalała sobie soku.
- Dobrze.- odparł prędko. Nie mając zbytniej ochoty by kontynuować ten temat, zapytał o ojca. Kobieta widząc niechęć Michała do rozmowy, odpowiedziała że jest w swoim gabinecie. Chłopak podziękował za poczęstunek i udał się do ojca. Zapukał do drzwi i wszedł do środka. Tadeusz Zieliński jak zwykle pracował. Dostrzegając swojego syna zza okularów połówek, rozpromienił się i przestał zajmować się dokumentami. Poprawił się na krześle i wpatrywał się w swojego jedynego potomka.
- Dawno cię tu nie było. Nie powinieneś być jeszcze z Klaudią na wakacjach ?- zapytał podejrzliwie.
- Nie- oświadczył podziwiając jego ulubioną kolekcje małych replik statków swojego ojca.- Chciałem z tobą o czymś porozmawiać.- dodał i położył na biurku kopertę, sam usiadł na krześle na przeciw. Starszy Zieliński spojrzał na syna, a następnie zajrzał do koperty. Wyjął białą kartkę papieru z wiadomościa i zaczął czytac. Z każdym kolejnym zdaniem jego uśmiech był coraz bardzej intensywny. Odłożył list, zdjął okulary  z nosa i podał dłoń Michałowi.
- Synu, gratuluję !- był tak bardzo dumny- Przyjąłeś propozycję ?
- Jeszcze nie. Wiesz, że chodzi o klinikę w Niemczech, w Dortmundzie ?
- Tak, oczywiście. Wiesz ile mógłbyś się nauczyc ?- uniósł brwi, a po chwili na jego twarzy pojawił się grymas- Zaczekaj...A Klaudia ? Co ona na to ?
- O niczym nie wie. Zresztą i tak ją to nie obchodzi. Ważniejszy jest jej awans.
- Synu...
- Nie tato ! Nadszedł czas by to zakończyć. A to - wymachiwał kopertą- To jest moim nowym początkiem- odparł i wyszedł. Właśnie podjął decyzję. Czy słuszną, sam tego nie wie, ale w tym momencie to jedyne wyjście. Nie może ciągle rezygnować z marzeń. Musi w końcu zrobić coś dla siebie.




~*~




Była godzinna popołudniowa kiedy Polańska wróciła do domu, obładowana torbami  z zakupami i nowymi obowiązkami z pracy. Wszystko położyła na kuchennym stole, a sama usiadła na fotelu w salonie. Zdjęła szpilki by jej nogi odpoczęły, a ona sama wygodnie oparła się, by odpocząć. Wyciszając się usłyszała skrzypienie drewnianych schodów. Odwróciła się za siebie, patrząc na to co się dzieje. Ze schodów schodził Michał ciągnąc za sobą walizki. Kobieta nic nie rozumiejąc wstała podchodząc bliżej. 
- Michał ? Co ty wyrabiasz ?- zapytała wskazując na walizki. Ten spojrzał na nią bez żadnych emocji, czegokolwiek.
- Wyjeżdżam.
- Wyjeżdżasz ? Dokąd ? Dlaczego ?- zadawała ciągle pytania.
- Do Dortmundu. Dostałem tam pracę, właściwie praktyki  w klinice. Będę mógł się tam rozwinąc.
- Michał...A co z nami ? Co ze mną ?
- Klaudia. Od dawna nie ma już nas. Sama do tego doprowadziłaś. - oświadczył kierując się do drzwi wyjściowych. - A bym zapomniał. - zajrzał do kieszeni, z której wyjął brelok. Położył go na blacie komody i otworzył drzwi.
- Michał !- krzyknęła Klaudia podbiegając do niego i całując go. Odsunął się od niej, mówiąc że to nie ma sensu i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Kobieta wzięła do ręki srebrną przywieszkę, oparła się o ścianę, po której się osuwała. Jej oczy roniły potoki łez. Dotarło w końcu do niej że wszystko zniszczyła, że jest winna temu co się stało. Schowała twarz w dłoniach ciągle płacząc. Jej chora ambicja doprowadziła do rozpadu jej związku, a ona straciła mężczyznę, którego kocha ponad wszystko...




~*~




mam nadzieję że się podoba...kolejny za dwa tygodnie.
czytasz ? komentuj ! bardzo o to proszę !
dzięki temu mam ochotę pisac dla Was..
pozdrawiam





poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział III

Słoneczne plaże Kalifornii dla wielu ludzi są idealnym miejscem na odpoczynek od ciężkiej pracy i codziennych obowiązków. Właśnie dlatego Klaudia i Michał wybrali to miejsce na krótkie wakacje. Ich hotel umiejscowiony jest w pobliżu plaży, na której spędzają całe dnie. Do południa wygrzewają się na słońcu, odprężają w ciepłej wodzie a wieczorami spacerują i podziwiają zachód słońca. Znów są tą parą sprzed kilku miesięcy kiedy nie potrafili żyć bez siebie. Każdą chwilę spędzają razem, tak jakby to były ich ostatnie wspólne wakacje. Cieszą się sobą, tak jakby dopiero się w sobie zakochali.
- Co robimy wieczorem ?- zapytał kładąc się na leżaku obok i ujmując jej delikatną dłoń. Uniosła ciemne okulary przeciwsłoneczne i spojrzała na niego z miłością.
- Nie wiem. Słyszałam że w tutejszej restauracji serwują przepyszne owoce morza. To może wspólna kolacja ?
- Jeśli masz ochotę- posłał w jej stronę szczery uśmiech. Kobieta ponownie nałożyła okulary, wygodnie się położyła, odprężając się.
Leżeli tak oboje długi czas, ale około godziny szesnastej postanowili wrócić do hotelu, aby przygotować się do wspólnej kolacji. Klaudia spakowała do swojej torby wszystkie swoje rzeczy, które zabrała ze sobą na plażę. Michał wziął ją pod rękę i powolnym krokiem kierowali się do hotelu. Rozmawiali, śmiali się. Inni zwracali uwagę na zakochaną parę, bacznie się im przyglądając i posyłając im radosne uśmiechy. Po spacerze znaleźli się w swoim apartamentowcu,  z którego można było podziwiać panoramę okolic. Wieczorami słychać było szum fal, bądź muzykę dobiegającą z pobliskich klubów. Ich hotelowy pokój na pierwszy rzut oka przypominał niewielkie mieszkanie. Dwie sypialnie, łazienka, i rozległy salon, w którym każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Wszystko urządzone w typowo królewskim stylu. Kryształowe żyrandole, w których światło odbijało swoje promienie, a na ścianach wisiały dzieła sztuki, godne uwagi. Dębową podłogę pokrywał perski dywan w liczne wzory i kolory. Sypialnia była miejscem, w którym odpoczynek i sen był samą przyjemnością. Olbrzymie łóżko z drewna egzotycznego z podgłówkiem obitym skórą, w kolorze białym, okryte satynową narzutą i licznymi poduszkami. Leżenie na nim to czysta przyjemność dla ciała. Z sypialni można było przejść do łazienki, w której znajdowała się wanna z hydromasażem.
Klaudia położyła torbę na podłodze i udała się do łazienki. Ze swojego ciała zdjęła ubrania, odsłaniając swoją smukłą sylwetkę, której zazdrościły jej nawet modelki. Zanurzyła się w letniej wodzie, spokojnie się relaksując.
W tym samym czasie młody mężczyzna zadzwonił do obsługi restauracji zamawiając stolik dla dwóch osób. Poprosił także o muzykę za żywo i o bukiet herbacianych róż, dla ukochanej. Po upływie około godziny czasu, kobieta wyszła okryta ręcznikiem. Posłała Michałowi tajemnicze spojrzenie i wzięła z wieszaka suknię na dzisiejszy wieczór, po czym ponownie zaszyła się w łazience. Na swoje opalone ciało wsunęła wąską suknię w seledynowym odcieniu, która sięgała jej przed kolana. Idealnie dopasowana kreacja bez ramiączek uwydatniała jej wdzięki. Tego wieczoru postawiła na delikatny makijaż, ale jak zawsze usta pomalowała na krwisto czerwony odcień.
- Pięknie wyglądasz- odparł Michał ubrany w elegancki smoking. Pocałował ją, po czym razem opuścili pokój i udali się na parter, gdzie znajdowała się restauracja. Wszystko było tak, jak prosił młody Zieliński.
- To twój pomysł ?- zapytała dziennikarka rozglądając się wokół. Zwróciła się do Michała, a ten stał przed nią z wiązanką róż  w jej ulubionym kolorze.- To też dla mnie ?- przyjęła bukiet, zatapiając się w intensywnym zapachu i spoglądając na swojego chłopaka. Po chwili obok pojawił się kelner, odbierając kwiaty i wstawiając do wazonu z wodą. Para usiadła przy stoliku czekając na zamówiony posiłek.
- Wiesz, że mój przyjaciel ze szkoły też jest w Kalifornii ?- mężczyzna wziął łyk czerwonego wina.
- Naprawdę ? Kto to jest ?
- Znasz go. Bodajże, trzy lata temu przeprowadzałaś z nim wywiad. Specjalnie dlatego pojechałaś do Dortmundu. To Robert Lewandowski. Pamiętasz ?
- Obiło mi się o uszy to nazwisko, ale nie przypominam sobie żadnego wywiadu z nim.
- Klaudia, jak to nie. Pamiętam, że wróciłaś załamana bo tam zgubiłaś brelok od taty.
- Pamiętam, że byłam z Niemczech, ale wywiad. Tyle już ich przeprowadziłam, że nie pamiętam każdego.
- Racja. Może go spotkamy, to byśmy sobie porozmawiali.
- Może- odparła przyjaźnie i starała się przypomnieć sobie ów wywiad. Gdyby nie Michał pewnie całkowicie by o tym zapomniała. Pamiętała wyjazd, zgubienie pamiątki po ojcu, ale za żadne skarby nie mogła przypomnieć sobie samej rozmowy z piłkarzem.




~*~




Siedzieli na plaży przy pełni księżyca. Jej oczy połyskiwały, w których można było się przejrzeć. Trzymał ją za rękę, szepcząc jej słodkie słówka. Chichotała na każde jego wyznanie. Chwilami odwracała się od niego w drugą stronę, udając obrażoną, a on w tym czasie składał pocałunki na jej szyi. Ponownie spoglądała na niego, przygryzając wargę, a dłońmi przeczesywała jego włosy. Przyciągnął ją do siebie, tak że ich usta dzieliły milimetry. Spojrzał jeszcze raz w jej oczy, po czym musnął jej usta. I tak kilka razy, do czasu gdy ta puściła jego dłonie, wstała i odeszła. W pewnym momencie zatrzymała się i odwróciła w jego stronę, machając mu, po czym ponownie ruszyła przed siebie, znikając w  oddali. Krzyczał jej imię, biegał wokół, ale jej nie było. Na brzegu znalazł brelok, który chciała zabrać fala wody. Schylił się po niego i uważnie oglądał, obracając w palcach.
Obudził się cały przerażony, oblany potem. Usiadł na łóżku i spojrzał na zegar. Wskazówki wskazywały godzinę dwunastą. Wczorajszej nocy wrócił późno, więc postanowił się wyspać. Ciągle wspominając swój sen, udał się do łazienki pod prysznic. Swoje umięśnione ciało schłodził zimną wodą, na które po chwili nałożył T-shirt i bermudy w kratkę. Do kieszeni włożył dokumenty i telefon i opuścił swój pokój. Zszedł do tutejszego baru, aby zjeść śniadanie. Nie obyło się bez licznych autografów i zdjęć. Usiadł przy jednym z wolnych stolików i czekał na kelnera, któremu po kilku minutach złożył zamówienie. 
Po śniadaniu wybrał się na plażę, gdzie liczył odnaleźć dziennikarkę, która tak zawróciła mu w głowie. Spotkał wiele kobiet, które łudząco przypominały mu ową dziewczynę, ale żadna z poznanych nie była Klaudią. Po kilku godzinach poszukiwań, postanowił usiąść przy basenie. Zauważył jeden wolny leżak. Jednak to nie to przykuło jego uwagę. Dwa miejsca dalej siedział młody mężczyzna, który kogoś bardzo u przypominał. Im był bliżej niego, tym bardziej domyślał się kim on jest.
- Michał ?- mężczyzna podniósł głowę spoglądając przed siebie
- Robert ?- wstał i przywitał się z przyjacielem z dzieciństwa.- Ale to już lat minęło.
- Nie powiem. Ależ dawno się nie widzieliśmy.
- Siadaj i opowiadaj co u ciebie- mężczyźni siedzieli ochoczo ze sobą rozmawiając na przeróżne tematy. Chcieli choć po części nadrobić czas, przez który się nie widzieli.
- Sam przyjechałeś ?- zapytał polski napastnik
- Nie, z dziewczyną. Została jednak w pokoju, bo ją głowa bolała. Z chęcią ci ją przedstawię, choć może ją pamiętasz, bo kiedyś się już poznaliście.- tajemniczo uśmiechnął się do swojego kolegi
- Naprawdę ? Kim ona jest ?
- Zobaczysz.
W drodze do apartamentowca wspólnie rozmawiali o swoim dotychczasowym życiu. Obaj mieli sobie tyle do powiedzenia co się u każdego z nich wydarzyło do tej pory. Zieliński wyjął z kieszeni kartę otwierającą drzwi, po czym mężczyźni weszli do środka.
- Kochanie, kogoś przyprowadziłem do nas- wołał od progu, lecz odpowiadała mu głucha cisza. Zajrzał do wszystkich pomieszczeń, ale nigdzie jej nie było. Nie było nawet jej rzeczy, walizek, ubrań. Rozejrzał się wokół siebie i ujrzał na szklanym stoliku małą, białą kartkę, za pewne zaadresowaną do niego. Wziął do ręki i zaczął uważnie czytać.


Kochanie, przepraszam. Wiem, że przyjechaliśmy tutaj po to by spędzic ze sobą czas, nie rozmawiając o pracy. Kolejny raz Cię zawiodłam, wiem o tym. Ale zrozum mnie. To badzo ważne dla mnie, coś co może już zapewnić mi awans. Wynagrodzę Ci to, obiecuję. Jeszcze nie wiem jak, ale zrobię to dla Ciebie. Kocham Cię,
Klaudia 
 
Przez chwilę wpatrywał się w kartkę papieru zapisaną wiadomością do niego. Zmiął ją, rzucając w kąt pokoju. Usiadł na fotelu, kładąc dłonie na kolanach i zaśmiał się ironicznie. To już kolejny raz kiedy praca była ważniejsza od wszystkiego innego. Lewandowski usiadł na kanapie obok i chwilami spoglądał na zdenerwowanego Michała.
- Wszystko w porządku ?
- Nic nie jest w porządku. Znowu praca jest ważniejsza ode mnie. Przecież ja ją rozumiem. Zależy jej na pracy, na awansie. Ale do cholery, nie kosztem zdrowia i naszego związku !- wstał kierując się do okna, przez które spoglądał na zewnątrz.- Nie masz ochoty się napić ?
- Ja zawsze mam- Robert zaśmiał się. Zamknęli za sobą pokój i ruszyli na miasto. Po godzinnej drodze po miejscowych klubach, wybrali jeden który najbardziej im się spodobał. Usiedli przy barze zamawiając sobie coś mocniejszego. Wokół ich dwójki kręciły się młode dziewczyny, które widocznie miały ochotę na nawiązanie bliższej znajomości. Lewandowskiemu to nie przeszkadzało, bo w końcu nie był z nikim związany, w przeciwieństwie do młodego Zielińskiego. 
- Cały czas rozmawiamy o mnie. Teraz twoja kolej. Masz kogoś ?
- Ja? Żartujesz sobie? Mi odpowiada bycie singlem. Nic mnie nie trzyma, robię co chcę. Dobrze jest jak jest.
- Nie poznałeś nikogo interesującego ?
- Wiesz, że nie ? Chociaż kilka lat temu była taka jedna. Mówię ci, anioł w postaci kobiety. Problem w tym że nic o niej nie wiem. Rozmawialiśmy ze sobą zaledwie kilka minut.
- Stary, to nie ciekawie.- odparł Michał dopijając swojego drinka do końca.
- Ja, płacę- Robert zaczął przeszukiwać swoje kieszenie w poszukiwaniu portfela. Wyjął banknoty, które wręczył barmanowi. 
- Zaczekaj. Pokaż mi to. - Zieliński spojrzał na błyskotkę przywieszoną do portfela.- Znam ten brelok- podejrzliwie spojrzał na piłkarza i ponownie wzrok skupił na małej, srebrnej przywieszce...

środa, 17 lipca 2013

Rozdział II

Wygrana zawsze cieszy. Nie tylko piłkarzy, ale trenera, cały sztab a najbardziej kibiców. To cudowne uczucie gdy sprawiasz że ludzie są szczęśliwi. Gdy są szczęśliwi dzięki Tobie. Ułamki sekund odmieniają wszystko. Jeden kontakt z piłką odmienia cały mecz. Ty go odmieniasz. 
To był najcięższy mecz ostatnich tygodni. Na boisku piłkarze pozostawili siły, nadzieję, uczucia a przede wszystkim wiarę w to że się uda. Udało się. Dlaczego ? Bo oni wierzą do końca, do ostatniego gwizdka sędziego.
Po całej fecie na znak wygranej, mężczyzna powędrował do szatni a stamtąd na zapowiedziany wywiad. Nie miał na to zbytniej ochoty, ale nie miał wyjścia. Jego nastawienie się zmieniło gdy ujrzał przed sobą piękną kobietę, która olśniewała swoim wdziękiem i urodą. Nieskazitelnie gładka cera, błękitne oczy i naturalnie czerwone usta. Ideał kobiety dla każdego mężczyzny. Nawet dla Niego.
Rozmawiali. Niezbyt długo, ale to sprawiło że On nie mógł sobie wyobrazić życia bez Niej. Nieznana dotąd mu kobieta, w mgnieniu oka, zmieniła go. Poczuł w sobie uczucie dotąd mu nieznane. Nie potrafił tego nazwać. Miłość ? Nie wierzył w nią. Powtarzał, że miłość go omija, nie chce przy nim być.
- Dziękuję za poświęcenie mi czasu- odparła, posyłając mu serdeczny uśmiech i zmieszała się w tłumie ludzi. Szukał jej wzrokiem ale nie odnalazł. Pozostał mu tylko brelok, który ma ze sobą do dnia dzisiejszego...




~*~




Od ponad dwóch tygodni niemieccy piłkarze mają swoje upragnione wakacje. Większość rozkoszuje się wolnością poza granicami kraju. Jedni wybrali zatłoczone miasta, inni bardziej zaciszne zakątki naszej Ziemi. On zamierzał ten czas poświęcić na imprezowanie w najlepszych klubach świata wraz ze swoimi przyjaciółmi. Niestety jego ambitny plan nie wypalił. Większość piłkarzy postanowiła ten czas poświęcić rodzinie, dzieciom czy swoim wybrankom. On był niczym wolny ptak. Żył chwilą, z dnia na dzień, nie martwiąc się tym co przyniesie los. 
Wybrał dla siebie piaszczyste plaże Kalifornii. Krystalicznie czysta woda, gorące temperatury, gwarantowana zabawa skłoniły go do wybrania tego miejsca jako oazę na wakacje.
Termin pobytu przypadał na początek lipca, więc zostało mu jeszcze kilka dni na załatwienie wszelkiego rodzaju formalności.
Mieszkał w centrum miasta w najbogatszej dzielnicy Dortmundu. Ogromne osiedle pod stałą obserwacją ochroniarzy, którzy zapewniali mieszkańcom bezpieczeństwo. Jego apartament znajdował się na najwyższym piętrze pierwszego budynku. Z tego miejsca nie miał zbyt daleko do stadionu, więc zawsze był punktualnie.
Jego mieszkanie było typowe dla młodego mężczyzny. Urządzone w nowoczesnym stylu, z przewagą barw czarnych, białych i czerwonych. Mieściły się w nim dwie sypialnie, w tym jedna gościnna, jedna przestronna łazienka, mały gabinet oraz salon połączony z aneksem kuchennym i jadalnią. Mimo stereotypów, jego mieszkanie było schludne i czyste, o każdej porze.
Dzisiejszego dnia nie miał żadnych planów, więc postanowił się wybrać się do Kuby Błaszczykowskiego, klubowego kolegi i najbliższego przyjaciela.  Grają nie tylko w niemieckim klubie, Borussi Dortmund ale również i  w polskiej reprezentacji, gdzie są kluczowym zawodnikami. Mimo plotek podgrzewanych przez wścibskich reporterów, utrzymują bliskie kontakty. W końcu są najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy między nimi nie doszło do poważnych sporów czy konfliktów na boisku i poza nim.
Zjechał windą do podziemi, gdzie stał jego samochód. Wsiadł do niego, odpalił silnik i z piskiem opon wyjechał z parkingu. Droga nie była zakorkowana więc mógł swobodnie docisnąć gazu. Nie patrzył na radary ani na to że w każdej chwili może zatrzymać go policja. Był miłośnikiem szybkiej jazdy od dziecka. Postanowił jeszcze zatrzymać się w sklepie z zabawkami aby sprawić skromny prezencik dla Oliwi- córki Kuby i Agaty. Spośród mnóstwa zabawek wybrał około trzydziestu centymetrowego misia z kokardką w kratkę. Ekspedientka zapakowała go w kolorową torbę i wręczyła mężczyźnie. Zapłacił za zakup i pojechał do przyjaciół. Zajechał na podjazd, zostawiając samochód i ruszył do domu. Drzwi otworzyła mu jak zawsze promienna Agata, ubrana w kuchenny fartuszek- zapewne krzątała się w kuchni z obiadem.
- Witaj, zapraszam- otworzyła szerzej drzwi zapraszając gościa do środka.Jej mąż siedział w salonie na dywanie opiekując się swoją jedyną córką, którą - cały czas o tym mówi- kocha ponad życie. Piłkarz podszedł aby się przywitac i jednocześnie wręczyc podarek. Dziewczynka ucieszyła się,a w ramach podziękowań przytuliła wieszając mu się na szyi. Wziął ją na ręce i wszyscy powędrowali do kuchni, gdzie Agata przygotowała smakowity obiad. Usiedli razem, rozmawiając podczas spożywania posiłku. Po zjedzeniu, Błaszczykowska odesłała córkę do zabawy, a sama poruszyła temat wakacji.- Robert, gdzie się wybierasz na upragniony urlop ?- zapytała i postawiła na stole półmisek ciastek i sok jabłkowy w szklanym dzbanku.
- Kalifornia, tak jak marzyłem. Dwa tygodnie poświęcone na imprezy, marzenie!- klasnął w dłonie z podekscytowania na co kobieta pokręciła głową, sprawiając wrażenie niezadowolonej. Znali się wiele lat, bardzo dobrze go znała, wiele razy się niej doradzał w różnych kwestiach. Sprzeciwiała się jego trybowi życia. Starała się go przekonywać na każdym kroku ze pora pomyśleć o małżeństwie, rodzinie a nie tylko o zabawie.- A wy co zamierzacie robic w tym czasie ?- spojrzał na małżeństwo
- Na początek jedziemy do Polski do rodziny, a potem się zobaczy. Może nad morze albo w góry. Na pewno coś  spokojnego, musimy myslec o Oliwi- wyjaśnił Jakub uśmiechając się do żony. Kobieta przeprosiła mężczyzn i powędrowała do córki, która od kilku minut ją przywoływała do siebie.- Poza tym co u ciebie ?
- Nic ciekawego, odpoczywam intensywnie po sezonie i przygotowuję się do wyjazdu- oznajmił i odsunął swoje krzesło nieco od stołu. Z kieszeni spodni wyjął kluczyki do samochodu, uważnie się im przyglądając. Właściwie nie nim, a srebrnemu brelokowi, który był do nich dopięty. Starannie nim obracał, rejestrując każdy jego szczegół.
- Lewy, a ty nadal to samo ? Kiedy zamierzasz odpuścic?- Kuba nie krył znudzenia
- Odnajdę ją, zobaczysz- jego oczy powędrowały na przyjaciela, a następnie na przywieszkę
- To jak szukanie igły w stogu siana. Nic o niej nie wiesz, nawet jak ma na imię, więc jak zamierzasz ją odnaleźć ?
- Jeszcze nie wiem, ale zrobię wszystko. Muszę ją zobaczyć, porozmawiać.- widać było w nim determinację do dążenia do swojego celu. Mimo że minęło tyle czasu, to mężczyzna nie potrafił zapomnieć o nieznanej mu kobiecie.




~*~




Znudzony podążał do drzwi swojego apartamentowca. Po drodze zajrzał do przedziału z pocztą. Nie znalazł w nim nic poza pocztą i jedną widokówką. Wziął wszystko ze sobą i wszedł do środka. Na szafce położył kluczyki i portfel, a z pocztą powędrował do stołu. Usiadł na drewnianym krześle i przeglądał listy. Rachunki za prąd, wodę, telefon i jedna widokówka. Spojrzał na nią. Pochodziła z Kalifornii. Odwrócił ją i ujrzał starannie napisane pozdrowienia. " Serdeczne pozdrowienia ze słonecznej Kalifornii. Michał Zieliński i Klaudia Polańska ". Wertował swoją pamięć by przypomnieć sobie kogoś o imieniu Klaudia Polańska. Rozmyślał ale nikt nie przyszedł mu do głowy. Co prawda już od dawna nie miał kontaktu z Michałem, a gdy rozmawiali nie poruszali tematu spraw osobistych któregoś z nich. Nie wiedział zatem czy jego znajomy jest z kimś związany czy też nie. Wzruszył ramionami i udał się do łazienki pod prysznic a następnie do sypialni do łóżka, gdzie prędko zasnął rozmyślając o kobiecie sprzed lat i o widokówce. Klaudia Polańska. Kim ona jest ?
Kolejny dzień zamierzał poświecić na pakowanie się do wyjazdu. Z najwyższej półki w garderobie wziął walizkę, rozłożył ją na podłodze i zaczął wkładać do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Miał spędzić tam całe dwa tygodnie więc trochę się wszystkiego nazbierało. Gdy walizka była gotowa, zasunął zamek i postawił w przedpokoju. Z kuchennej szafki wyjął opakowanie chipsów i rozsiadł się wygodnie przed telewizorem. Pod głowę położył sobie poduszkę, wziął pilot do ręki i wcisnął guzik włączający urządzenie. Mało entuzjastycznie przewijał kanały telewizyjne aż w końcu natrafił na program plotkarski. Niby go to nie interesowało, ale świadomość nakazywała mu oglądać. Młoda kobieta opowiadała o aktorkach, modelkach i aferach show biznesu, co niezbyt interesowało gwiazdę piłki nożnej. Już miał wyłączyc telewizor, kiedy jego uwagę przykuła młoda dziewczyna wędrująca po plaży. Uważnie się jej przyglądał. Kojarzył ten wyraz twarzy, uśmiech i oczy. Wstał i słuchał komentatorki:
- Jak widać Kalifornia przyciąga nie tylko aktorów, czy też piłkarzy ale również dziennikarzy. Jednak z tego co widzimy nie jest to forma pracy lecz zasłużony odpoczynek. Polska dziennikarka od kilku dni wygrzewa się na tamtejszych plażach. Nie wiemy jednak czy jest sama czy też bądź przyjechała w towarzystwie mężczyzny. Nie wnikamy w to, lecz życzymy Klaudii udanego urlopu, a potem czekamy na jej wywiady które przyciągają sporą widownię.- zakończyła i pokazały się jej zdjęcia. 
Klaudia. Powtarzał sobie w myślach, leżąc na łóżku wpatrując się w sufit. Poczuł że w końcu zrobił krok ku znalezieniu jej. Wie jedno, a mianowicie że ma na imię Klaudia i jej Polką. Klaudia, Klaudia. Coś go tknęło i szybko wstał i poszedł szukać widokówki. Leżała na kuchennym blacie. Wziął ją do ręki i wpatrywał się. " Serdeczne pozdrowienia ze słonecznej Kalifornii. Michał Zieliński i Klaudia Polańska ". Przez chwilę połączył kobietę z telewizji z tą z pozdrowień, ale w końcu pomyślał że to nie możliwe. Zbieg okoliczności w kwestii imion, powiedział sobie. Nie wiedział co o tym myslec. A może jednak to ta sama osoba ?
Już niedługo będzie w Kalifornii, więc postanowił sobie odnaleźć ją za wszelką cenę. Pierwszym krokiem będzie spotkanie się z Michałem. Jeśli on z nią jest, to od razu ją odnajdzie. Ale co wtedy ? Zobaczy ją, zamieni kilka słów, i tyle ? To go nie zadowala. Chce czegoś więcej. Ale też nie może sobie pozwolić na nic więcej, co rozbiło by związek dziennikarki  z jego przyjacielem. Usiadł na kanapie z widokówką w ręce. Klaudia. Kim jesteś ?






~*~

zbyt wiele opisu, a mało konkretów. 
mimo to mam nadzieję że się spodobało.
jeśli czytacie to komentujcie, bardzo proszę. 
i jeśli możecie polećcie mojego bloga,
z góry bardzo dziękuję.
pozdrawiam 

ps. jeśli chcecie zajrzyjcie - http://zycie-to-cierpienie.blogspot.com/

środa, 3 lipca 2013

Rozdział I

Słońce od wczesnego ranka mocno przygrzewało, brak jakiegokolwiek podmuchu wiatru sprawiał że było wyjątkowo duszno. Każdy szukał schronienia w cieniu, nawet zwierzęta, które nie radziły sobie z tak wysoką temperaturą. Do sypialni na poddaszu, zza okiennych zasłon przedostawały się smugi światła. Padając na jej wyjątkowo bladą twarz, zaczęły ją budzić. Przetarła zaspane oczy i ujrzała obok siebie swojego ukochanego. Spał wtulony w satynową pościel, z ręką pod głową, przez co wyraźnie widać było jego wyraz twarzy. Spokojny, szczęśliwy, zadowolony. Zmierzwione włosy i lekki zarost dodawały mu uroku. Kobieta nie chcąc budzić swojego partnera, który dnia poprzedniego wrócił bardzo późno, wstała ostrożnie z łóżka. Na swoje półnagie ciało nałożyła koronkowy szlafrok, związując paskiem w pasie, a na stopy wsunęła beżowe pantofelki. Cicho opuściła sypialnię i krętymi schodami zeszła na parter. Ziewając po nie przespanej nocy, zaparzyła w dzbanku silnej, czarnej kawy i nalała do porcelanowej filiżanki. Usiadła przy stole, wzięła gazetę do ręki i zaczęła czytać. Gdy opróżniła naczynie z napoju, usłyszała cichy jęk, a właściwie skomlenie. Obejrzała się za siebie i za szklaną szybą ujrzała swojego ukochanego psa. Wstała i jednym ruchem otworzyła drzwi, przez które do środka domu wbiegł zwierzak. Wskoczył na kanapę, rozkładając się na niej, zajmując prawie całą jej powierzchnię. Brunetka tylko zaśmiała się do siebie i udała się do kuchni, po pożywienie dla psa. Z kuchennej szafki wyjęła torbę z karmą i wsypała do niebieskiej miski stojącej na podłodze, wyłożonej połyskliwymi płytkami, w których można było się przejrzeć. Momentalnie podbiegł do niej pies o jasnym namaszczeniu, zajadając swoją ulubioną karmę. Kobieta pozostawiła psa, a sama udała się na dwór z filiżanką kawy. Usiadła na przydomowym tarasie i zajęła się lekturą zgromadzonych notatek do napisania artykułu. Wiedziała doskonale że od tego bardzo wiele zależy, głównie awans. Jej marzeniem było zastać zauważalną w tym środowisku, być docenioną i aby każdy wiedział kim jest. To był jej główny cel, i do tego dążyła od dłuższego czasu. Może przez to jej związek z Michałem, przechodził mały kryzys. Nie było kłótni, nie porozumień, ale jakoś się im nie układało. Ona całymi dniami przesiadywała w pracy, na wyjazdach, on tak samo. Prawdę mówiąc w ciągu dnia widywali się zaledwie kilka minut. Mężczyzna nie mógł zrozumieć, dlaczego praca jest dla niej ważniejsza niż on sam. Nawet nie on, a ich wspólny związek, ich miłość.
- Znowu pracujesz ?- zapytał siadając naprzeciw ukochanej. Pozwolił sobie wziąć jej kubek z kawą, który opróżnił do końca. Przesiadł się bliżej niej, gdyż siedząc naprzeciw słońce mocno raziło go w oczy.- Kiedy ostatnio odpoczywałaś ?
- Kochanie, wiesz doskonale że to dla mnie bardzo ważne. Walczę o awans, nie mogę siąść na laurach- odparła nieco oburzona zachowaniem chłopaka, który po raz kolejny miał jej za złe że tyle pracuje. Dla niej to byłoby spełnienie marzeń, gdyby awansowała. Tylko on nie mógł tego zrozumieć.
- Przecież wiem ile to dla ciebie znaczy. Martwię się- wyjął z jej rąk białe kartki papieru, odkładając na stół. Objął ją w pasie, przysuwając do siebie. Jej szlafrok osunął się niżej, odsłaniając długie, zgrabne nogi. Mężczyzna podniósł je, kładąc wzdłuż kanapy. Spojrzał na nią z troską i ogromną miłością. - Kocham cię i nie chcę abyś się tak przemęczała. Pójdziesz dzisiaj ze mną na bankiet do ojca? Nie chcę być tam sam
- Oczywiście.- pocałowała go w policzek i podłożyła sobie poduszkę pod głowę.
- Musisz sobie coś kupić, abyś wyglądała zjawiskowo. Więc zaraz idziesz na zakupy i to bez żadnej wymówki.- brunetka uśmiechnęła się, odsłaniając swoje śnieżno białe zęby. Zabrała ze sobą dokumenty i zaniosła do swojego domowego gabinetu, po czym udała się na piętro po ubrania. Z garderoby wyszukała czarną spódnicę przed kolano, a do tego dopasowała kremową, prześwitującą koszulę, przez którą było widać jej koronkowy biustonosz. Delikatnie podkręciła końcówki swoich włosów, nałożyła makijaż na twarz i ponownie zeszła na dół. W przedpokoju założyła trampki, a do ręki wzięła swoje ulubione szpilki od Louboutina, które kupił jej Michał na urodziny. Pożegnała się z nim i tylnymi drzwiami ich domu, udała się do przydomowego garażu. Na tylne siedzenie rzuciła torebkę i buty i ruszyła na miasto.




~*~




W między czasie przyszły lekarz  postanowił pójść na siłownię. Pobiegł się ubrać w dresy i spakował podręczną torbę. Z kuchni wziął jeszcze tylko butelkę czystej wody mineralnej i poszedł do swojego samochodu. Do bagażnika włożył torbę, usiadł na przednim siedzeniu włączając radio i odpalił silnik. Po niecałych dwudziestu minutach był już na miejscu. Pozostawił auto w cieniu a sam udał się do budynku. Przywitał się z młodą recepcjonistką, posyłając jej serdeczny uśmiech i ukazując swój karnet. Po wszystkich formalnościach udał się do szatni, a stamtąd prosto na salę. Spotkał swoich znajomych z którymi nawiązał ciekawą konwersacje odnośnie sportu. Tematem numer jeden była oczywiście piłka nożna, której fanami była cała grupa przyjaciół. Rozmawiali o drużynach, piłkarzach, kadrze narodowej. Nawiązał się też między nimi spór o Roberta Lewandowskiego. Spierali się o jego sposób gry w niemieckiej drużynie i reprezentacji. Michał zbytnio nie zabierał głosu, gdyż wszyscy doskonale znali jego zdanie na ten temat. Był on jego przyjacielem, więc nie mógł być przeciw niemu. Znali się wiele lat, pochodzili z tego samego miasta, razem chodzili do szkoły. Z czasem ich drogi zaczęły się rozchodzić, kontakt zanikał. Opierał się on tylko na życzeniach świątecznych i urodzinowych, czy też ze strony Michała, gratulacjami po udanym meczu. Tak też było gdy polski piłkarz pokonał bramkarza Realu Madryt czterokrotnie. Michał zadzwonił do Roberta dnia kolejnego, pogratulować historycznego wyczynu. Rozmowa nie należała do najdłuższych, bowiem zakończyła się po zaledwie pięciu minutach.
- Będę wracał. Klaudia już pewnie na mnie czeka- oznajmił, gdy spostrzegł że miejscowy zegar wskazuje godzinę czternastą. Wziął szybki prysznic, by zmyć pot z ciała, ubrał się i poszedł do swojego samochodu. Po drodze minął kilku pracowników siłowni, uprzejmie się im kłaniając. Mimo iż miał pieniędzy jak lodu, dzięki swojemu ojczymowi, był bardzo kulturalnym i uczciwym człowiekiem. Nie tolerował przede wszystkim kłamstwa. Wsiadł do swojego samochodu i w natychmiastowym tempie włączył klimatyzację by się ochłodzić. Przekręcił kluczyk w stacyjce i udał się do domu. Po drodze zawitał do kwiaciarni by kupić wiązankę herbacianych róż, dla ukochanej. Starsza kobieta wybrała dla niego jak najładniejsze kwiaty, wiążąc razem i przyozdabiając różnobarwnymi wstążkami. Mężczyzna podał jej banknot nie przyjmując reszty, co wywołało na twarzy staruszki wdzięczny uśmiech. Zajeżdżając na plac przed domem, zatrzymał się bramie, wyjmując ze skrzynki pocztowej listy. Położył je na siedzeniu i zaparkował samochód w garażu. Zabrał ze sobą wszystkie rzeczy i wszedł do mieszkania, trzaskając drzwiami, przez panujący przeciąg. Usiadł na fotelu by przejrzeć pocztę. Uwagę zwrócił na jedną z kopert, starannie zapakowaną, o nieznanym mu nadawcy. Przez chwilę pomyślał że to pomyłka, ale wyraziście napisane były jego dane. Otworzył kopertę i zaczął czytać. Ucieszył się, a jednocześnie zmartwił. Zadał sobie tylko jedno pytanie: jak ma powiedzieć o tym wszystkim Klaudii ? Przypomniał sobie że po powrocie nie włożył zakupionych kwiatów do wazonu z wodą, bowiem dziewczyny jeszcze nie było. Pewnie szaleje za zakupach, pomyślał. Jednak po chwili wiedział już że jej na pewno nie ma jej na zakupach. Na kuchennym blacie leżała biała karteczka. Otworzył ją i ujrzał starannie napisaną wiadomość do niego ' Jestem w pracy. Przyjadę jak najszybciej tylko będę mogła. Przepraszam '. Zaśmiał się ironicznie i uderzył pięścią o ścianę, przez co spadł z niej obraz w hebanowej ramie. Nie mógł uwierzyć że znowu praca była ważniejszego od wszystkiego innego.




~*~




Zbliżał się wieczór, Słońce chowało się za horyzontem, tworząc na niebie przepiękny widok. Michał siedział na skórzanej sofie w salonie, popijając przy tym kilkunastoletnie, czerwone wino. Powiedział sobie, że daje jej jeszcze dziesięć minut. Jeśli nie wróci, sam pójdzie do swojego ojca. Nie może opuścić bankietu, bo za bardzo zranił by tym ojczyma. Sam mu zakomunikował że nie wyobraża sobie tego dnia bez jego obecności. Po kilku minutach usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.  Obejrzał się za siebie i ujrzał przemęczoną dziewczynę. Chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. Martwił się o nią, ale też wiedział że ona sama robi sobie szkodę. Minął ją w progu wejścia do salonu, zatrzymał się na moment.
- Czekam na zewnątrz w taksówce- odparł bez żadnych emocji i wyszedł trzaskając świadomie drzwiami. Chwycił za telefon i zadzwonił po taksówkę, która za moment była już na miejscu.  Wsiadł do niej i poinformował kierowcę że muszą jeszcze zaczekać na jego partnerkę. Czekali około piętnaście minut. Można uznać że było warto. Michał wysiadł z samochodu aby otworzyć jej drzwi. Wyglądała zjawiskowo. Pudrowa sukienka do kostek z wcięciem w talii idealnie podkreślała jej figurę. Złota biżuteria świetnie komponowała się z całą stylizacją. Uśmiechnęła się i wsiadła do taksówki, dając znak kierowcy że mogą ruszać. Zaledwie kilka minut później znajdowali się pod rezydencją jego ojca. Na miejscu byli już chyba wszyscy zgromadzeni goście. Każdy był zachwycony piękną kobietą, i wszyscy o niej szeptali. Powitali właściciela posiadłości.
- Witajcie kochani. Klaudio kochana, wyglądasz przepięknie- mężczyzna był bardzo dumny ze swojego syna że znalazł sobie tak wspaniałą wybrankę. Nie mógł się wyłącznie doczekać kiedy zobaczy ich na ślubnym kobiercu i zobaczy własne wnuki. Zdawał sobie sprawę że jednak będzie jeszcze musiał poczekać, bowiem młodzi skupiają się na karierze. - Rozgośćcie się- dodał i odszedł do przybyłych gości. Młodzi przywitali się ze znanymi im ludźmi i stanęli na uboczu. - Kochani, chciałbym wznieść toast za nasze spotkanie i oznajmić wam pewną wieść- odezwał się starszy mężczyzna wywołując ciszę wśród zgromadzonych.- Lata lecą nieubłaganie, ja się starzeję, ale na tamten świat się jeszcze nie wybieram- zaśmiał się- Postanowiłem przekazać połowę moich udziałów mojemu jedynemu synowi, a gdy ja już zakończę swoją działalność z braku sił, drugą połowę oddam jego partnerce- młoda para stała zaskoczona tym co usłyszeli. Nie wiedzieli co powiedzieć, ani jak zareagować na to co się stało. Rozległ się wiwat na ich cześć, a oni jedynie się uśmiechnęli nieśmiało i podeszli by podziękować.






~*~

 



mamy pierwszy rozdział. jak na początku zawsze nudy. z czasem będzie ciekawiej.
dziękuję za komentarze pod prologiem, które bardzo motywują.
jeśli mi się uda będę przez okres wakacji dodawać rozdziały raz na tydzień, a jeśli nie to tak jak mówiłam raz na dwa tygodnie. do zobaczenia :)
ps. zapraszam na moje inne blogi



wtorek, 25 czerwca 2013

Prolog

Życie jest pewnym etapem do wieczności. Żyjemy z dnia na dzień. Czujemy, kochamy, cierpimy. Nie wiemy jaka będzie nasza przyszłość, ale mamy na nia wpływ. Ciągle do czegoś dążymy. Mamy cel. Tylko często tak bardzo chcemy coś osiągnąć, że po drodze gubimy samych siebie. Kierujemy się wartościami, które wpoili w nas rodzice i przyjaciele. Staramy sie być sobą, choć inni chcą nas zmieniać. Po co się zmieniać? My sami jesteśmy reżyserami naszego życia. Często zastanawiamy się co przyniesie los. Co się wydarzy ? Czy nasze życie się zmieni ? Jeśli tak, to dlaczego ? Może pojawienie się kogoś w naszym życiu będzie miało na nie wpływ ? Chyba tak...
On rozegrał mecz, chciał jak najszybciej udzielić wywiadu, po czym udać się do domu by odpocząć.
Ona chciała zadać kilka pytań i kolejnego dnia wrócić do Polski, do swojego ukochanego chłopaka.
W końcu się spotkali. Ona włączyła dyktafon i zadawała pytania. On starał się odpowiadać, ale miał problemy ze skupieniem swojej uwagi wyłącznie na wywiadzie. Był oczarowany dziennikarką. Gdy ich oczy się spotkały, on poczuł coś w sobie. Nie znał tego uczucia. Było mu obce.
Po zaledwie pięciu minutach, kobieta podziękowała za poświęcenie jej czasu i odeszła. On wpatrywał się w nią do czasu, gdy znikła mu  z oczu w tłumie reporterów. Spuścił wzrok i ujrzał na posadzce brelok. Schylił się po niego i oglądał. Miał wrażenie że jest on własnością młodej dziennikarki, więc pobiegł z nadzieją że ją odnajdzie i odda zgubę. Zobaczył ją na parkingu, gdy ta wsiadała do samochodu. Ostatkiem sił ruszył w jej kierunku.
- Zaczekaj- krzyknął, ale niestety było już za późno. Odjechała. Spojrzał na brelok, ścisnął w dłoni, po czym ręce schował do kieszeni i powolnym krokiem zmierzał wzdłuż stadionu- Odnajdę cię- powiedział pod nosem, pewny swego i obejrzał się za siebie- Wkrótce będziemy razem...


~*~ 

jest prolog. nie oceniam, bo to należy do Was. mam nadzieję że nie zwątpicie w to opowiadanie.
czekam na Wasze komentarze.
czytasz ? zostaw komentarz :) dziękuję <3

Obserwatorzy